Hydra. część 1

01-hW tej serii artykułów autor rozpatruje oznaki istnienia w ciele ludzkim ukrytego pasożyta, istnienie którego wpływa na całą ludzkość. Dla wielu wersja ta wyda się zbyt fantastyczna żeby mogła być prawdziwa, jednak wiele faktów jest zbyt oczywistych…

Mały wstęp.

Pomimo faktu, że nadal mam kilka niedokończonych cykli artykułów postanowiłem rozpocząć nowy, ponieważ informację, z którymi zapoznacie się dalej uważam za bardzo ważne. Praca ta jest wynikiem szeregu listów, które otrzymałem od jednego z czytelników. W tym momencie materiał ten jest na tyle świeży, że w wielu przypadkach będzie bardziej hipotezą niż ostateczną wiarygodną informacją, ponieważ na razie brakuje nam informacji, faktów i dowodów eksperymentalnych, żeby postawić kropkę nad i. W tym samym czasie opublikowanie pewnych fragmentów w charakterze komentarzy i informacji z różnych miejsc mogłyby dać bardzo pozytywne rezultaty w postaci ciekawych i ważnych uzupełnień. Dlatego właśnie zdecydowałem się aby zacząć publikację tego materiału nie czekając na zakończenie badań i również aby zacząć działanie ze zbiorowym umysłem ludzi poszukujących, zdolnych do niestandardowego myślenia.

Jak zawsze mile widziane konstruktywne komentarze, myśli, uwagi, wspomnienia, olśnienia intuicyjne, w sumie wszystko co może być choć trochę powiązane z tym tematem i może pomóc w ustaleniu prawdy.

Jednocześnie tak jak wcześniej, wszystkie niekonstruktywne komentarze, szczególnie z atakami na ludzi w stylu „”wszyscy jesteście psycholami”, będą usuwane bez ostrzeżenia i wyjaśnienia.

Część 1.
Co to jest „Hydra”.

Jeszcze przed otrzymaniem listów, które posłużyły za podstawę do tej pracy znajdowałem w różnych źródłach lub otrzymywałem od różnych ludzi informację o tym, że istnieją ludzie zarażeni pasożytami, które mogą wywierać wpływ na świadomość i umysł nosiciela. Ale przy próbach zweryfikowania takiej informacji zwykle znajdowałem, że czasem osoby z osłabionym układem immunologicznym mogą zostać zainfekowane grzybkami, bakteriami lub innymi mikroorganizmami, po których zaczynają się źle czuć. Podobne materiały możecie sami znaleźć w internecie i to w ilościach hurtowych. Tylko to wszystko nie było tak poważnym problemem globalnym, a poza tym możliwość ustanowienia mentalnej kontroli nad człowiekiem za pomocą mikroorganizmów było prawie niemożliwe. Zakłócenie pracy świadomości w wyniku zatrucia, tak to możliwe, ale nie aż kontrola umysłu i zachowania.

Z drugiej strony, na podstawie osobistych doświadczeń i informacji zebranych przeze mnie wiedziałem, że są możliwe różne telepatyczne oddziaływania na ludzi aż do pełnej kontroli przechwytującej, kiedy osoba robi coś o czym potem nie pamięta. Przy czym człowiek w chwili przechwytywania nie jest w pod wpływem alkoholu lub narkotyków, chociaż niektórzy potem mówili, że byli zmęczeni i nieco rozproszeni, zanim to się stało. Odmianą tego wpływu jest, gdy ludzie widzą to co nie istnieje, a jeszcze częściej, odwrotnie, kiedy oni nie widzą tego czym to jest. Wcześniej wszystko to nazywało się ogólnym terminem „omam”, stąd wyrażenie „omamiona (odurzona) głowa”.

Ale całkowite przechwycenie z utratą pamięci jest rzadkością. O wiele częściej spotyka się przekazywanie ludziom cudzych myśli i pragnień, które zazwyczaj przyjmowane są jako swoje. Przy tym wszyscy ludzie dzielą się na kilka kategorii. Część ludzi nie jest w stanie odróżnić cudzych myśli i pragnień od własnych. Ci ludzie są idealni do kierowania. Właśnie takich ludzi obecnie zazwyczaj stawia się na kluczowych stanowiskach w układzie rządzenia. Przed tym muszą przejść przez tak zwany „test na sterowność”, czyli kiedy dostają niektóre polecenia, to powinni wykonać je nie wiedząc o nich i o tych, którzy tymi poleceniami kierują. Druga kategoria to ludzie, którzy nagle uświadamiają sobie, że „słyszą głosy”, opowiadają o tym rodzinom lub znajomym, co w konsekwencji prowadzi ich do psychiatryka, gdzie tak czy inaczej muszą się „leczyć”, lub izoluje się ich od społeczeństwa, żeby nie niepokoili swoimi opowiadaniami innych. Innym wariantem jest gdy człowiekowi zaczynają sugerować, że jest mesjaszem, następnym prorokiem, następnym uosobieniem jakiejś wielkiej osobowości, i  jeśli jest on skłonny uwierzyć w swój wybór lub wyjątkowość, to zaczyna zachowywać się podobnie do pozostałych tracących kontakt z rzeczywistością. Przy tym i podobnych przypadkach, zdarzają się sytuacje kiedy taki człowiek ma zakłócone spostrzeganie rzeczywistości na tyle, że bez wykwalifikowanej pomocy już się nie obejdzie, ale to już odrębna kwestia.

I wreszcie trzecia dość nie liczna kategoria ludzi, którzy zrozumieli, że dzieje się coś nienormalnego i zwyczajnie próbują się zorientować co się dzieje, jak jest realnie, do tego nie tracą kontaktu z rzeczywistością i zachowują zdolność trzeźwego myślenia i ocenia faktów.

Do niedawna osobiście uważałem, że wszystkie podobne oddziaływania są przygotowywane potajemnie przez innych ludzi lub są wrodzone, związane z organizmem człowieka, albo z wykorzystaniem narzędzi technicznych, w rozwój których zaangażowane jest wiele krajów, w tym ZSRR. Okazało się jednak, że działanie to odbywa się w zupełnie inny sposób, za pomocą specjalnego stworzenia – pasożyta, który jest wprowadzany do organizmu niemal wszystkich żyjących dziś ludzi na świecie. W tym momencie zdecydowaliśmy nazwać ten pasożytniczy organizm „Hydrą”, przez analogię nazwy w hermetycznych tekstach i starej jeszcze nie skażonej prawosławnej tradycji. Właśnie o tym organizmie, jego właściwościach i cechach a także oddziaływaniu na organizm człowieka, które udało się już nam wyjaśnić będzie mowa w tym artykule.

A więc – człowiek zakażony tym złożonym wielokomórkowym organizmem, który pasożytuje w ciele ludzkim a niektóre z jego objawów działania podobne są do pieczenia drug jelitowych nazwany został n”hydrą”. Występuje on masowo w tkankach mózgu i rdzeniu kręgowym dublując zakończenia nerwowe, które są podłączone do synapsy. Pasożyt jest również podłączony do układu hormonalnego i ma zdolność do stymulowania różnych stanów świadomości, jest to zestaw emocji wyrażonych w postaci stałych obwodów neuronalnych. W całości oplata on nasze ciało zajmując całą przestrzeń międzykomórkową, bez zakłócania układu krążenia.

Ludzkość od dawna wie o tym stworzeniu.

Zacznijmy od Biblii. Jeżeli odrzucimy wszelakie inne pouczające podteksty, to opis grzechu pierworodnego można opisać jednym słowem: zakażenie (infekcja). Ponadto oryginalne słowo czytamy jako przymiotnik do grzechu, zważywszy, że jest to grzech Pierwszego Rodu. Kiedy ptaki żelazne, to będzie Ród Ostatni.

Oznacza to, że Ewa zjadła coś czego dotykanie było zabronione pod groźbą wygnania z raju. To coś było zarażone, zaraziła się Ewa i zaraziła tym Adama. Właśnie to było przyczyną wygnania Adama i Ewy z raju.

Stwór nazywany Twarem, Podstępny, Haava (nazwa węża w języku hebrajskim, dający Ewie zakazany owoc, najwidoczniej zarażony poczwarkami tego właśnie Haava).

„Hydra” (grecka tradycja, tradycja chrześcijańska) – według opisu w legendzie na miejscu ściętej głowy wyrastała nowa. U parzących jamochłonów komórki znajdują się w bateriach, bezpośrednio po odrodzeniu jednej komórki jej miejsce zastępuje druga. Podobny efekt widoczny jest w niektórych komórkach opisywanego pasożyta.

02-h

Najprawdopodobniej Szatan jest również jednym z jego imion. Europejscy średniowieczni alchemicy mówili, że żaden śmiertelnik nie jest w stanie zobaczyć tego stwora. Ale to tylko dlatego, że w tym czasie nie było odpowiednich mikroskopów, natomiast dostęp mieli tylko ludzie o wystarczającym stopniu czystości od pasożyta. W ten sposób może go zobaczyć śmiertelnik. Wideo i aparaty fotograficzne to zapisują. Oto jak średniowieczni alchemicy go sobie wyobrażali.

03-h

Oto kolejny obraz, między rycinami sto lat.

04-h

Na zdjęciach pokazano dokładnie to, co „hydra” robi z człowiekiem. Ona go w całości oplata. Na pierwszej grawiurze widać, że człowiek śpi, przy czym leży on w grobie a smok przylgnął do niego i pije jego oddech. Na drugiej grawiurze wąż (smok) przyssał się do serca. Oznacza to, że na obu rysunkach symbolicznie przedstawiono pochłonięcie przez „hydrę” życiowej energii z ciała człowieka.

„Hydra”, owijając ciało, blokuje wyższe formy aktywności umysłowej i odporności (95%), stymuluje natrętną kontrolę funkcji hormonalnych i nerwowych. Tak więc osoba zmienia się w żywego trupa (leżącego w grobie). Żywy trup, łakomi się gasnącym złudzeniem bytu.

Metabolizm pasożyta jest bardzo szybki. Zastępuje on całkowicie swoje ciało przez 2-3 tygodnie, miesiąc. Dlatego potrzebuje stałej białkowej diety. Poczucie głodu, którego doświadczamy wynika z jego stymulacji do skłaniania człowieka do jedzenia. Zamiłowanie do mięsa i wysokokalorycznego pożywienie, to również stymulacja pasożyta.

Zarażone są przez niego wszystkie formy organicznego zwierzęcego życia na Ziemi. Nie wykluczam, że niektóre formy są już wytworem jego selekcji. Nawet współczesny człowiek stał się częściowo owocem jego selekcji. Zgodnie z ustaleniami współczesnej genetyki, 90 procent naszego DNA nie przedstawia cennych informacji. Oznacza to, że w procesie „selekcji” celem była degradacji i te części zostały zastąpione szlamem, informacyjnymi śmieciami.

Wielu czytających ten tekst, już myśli: „Co za bzdura! Jak może być pasożyt w ciele każdego człowieka, jeśli medycyna już dawno przestudiowała budowę człowieka wzdłuż i wszerz?”. Ale nie wyciągajmy pochopnych wniosków! Nie zapominajmy, że sam termin „medycyna” po łacinie pisze się jako medicina, czyli zawiera w sobie nazwę rodziny Medici, która pozostawiła niezatarty ślad w historii Europy (i prawdopodobnie całej ludzkości), w tym wielokrotnie oskarżano ją o związki z diabłem. Na znanym godle „medycyny” nie przypadkowo widać obraz węży oplatających czaszę i napełniających ją swoim jadem.

05-h
Symbol Wojskowej Akademii Medycznej imienia S.M. Kirowa

Jeśli zbierzemy najważniejsze informacje o „Hydrze”, to otrzymamy:
1. Ciało Hydry zajmuje całą przestrzeń międzykomórkową, oplatając ciało z zewnątrz, przejmując kanały energetyczne, wydalniczy system skóry (pory) i wszystkie miejsca, w których nie ma wyraźnego przepływu, gdzie nie ma silnej odporności.
2. W całym organizmie człowieka rozmieszczone są różne narządy wewnętrzne „Hydry”.
3. Większość korpusu hydry i jej centrum jest w przestrzeni wewnętrznej jelit. Tam znajdują się poczwarki lub jej głowy. Oficjalna nauka uważa, że 90 % odporności traci się w trakcie trawienia.

Główny wniosek: „Hydra” w ciele człowieka reprezentowana jest przez ludzki układ limfatyczny, a limfocyty są komórkami „Hydry”. Przy tym naczynia chłonne – to system „krwionośny” Hydry. On nie przecina się z systemem krwionośnym naszego ciała a w nim nie ma odporności oprócz tej u Hydry.

06-h

Oficjalna medycyna, a dokładniej „mediCina” twierdzi, że system limfatyczny jest częścią ludzkiego układu odpornościowego, co jest konieczne do wydalania toksyn z naszego organizmu. Zobaczmy jak jest naprawdę?

Limfocyty należą do ogólnej klasy komórek krwi, które nazywają się leukocytami, to znaczy mające białe ciałka. Jednakże, ta klasa zawiera wiele różnych komórek, które są odpowiedzialne za odporność człowieka. Przy tym wszystkie te komórki, prócz limfocytów mają jedną właściwość. One kształtują się tylko w szpiku kostnym i przenoszone są przez krew. A tu limfocyty wytwarzane są nie tylko w szpiku kostnym, ale też w tkankach limfatycznych, tzn. w ciele pasożyta! Przy tym prawdziwe leukocyty człowieka, które wchłonęły ciała obce lub mikroorganizmy wydalane są przez krew z organizmu nie dostając się w żadne kanały lub węzły limfatyczne. Oznacza to, że człowiek ma już dość dobrze działający układ odpornościowy i system wydalania z organizmu toksyn, który jest obsługiwany przez krwiobieg. Po co więc kolejny dodatkowy system, który rzekomo jest odpowiedzialny za eliminację toksyn z organizmu?

Czy może być, że ma oddzielne wyjścia z organizmu co pozwala odciążyć krwiobieg i system oczyszczający w krytycznych sytuacjach? To mogłoby choć częściowo tłumaczyć stworzenie dodatkowego systemu wydalniczego. Zobaczmy, co piszą o układzie limfatycznym w jednym ze źródeł: „Układ limfatyczny – to system, którego w szkole medycznej nie studiują.

07-h

Układ limfatyczny z jego cienkimi kapilarami przenika całą strukturę organizmu. Jego podstawową funkcją jest wyprowadzenie limfy z tkanek w korycie żylnym; wchłanianie z przestrzeni międzykomórkowej koloidalnych roztworów substancji białkowych, nie wchłanianych w krwionośne kapilary; wchłanianie wody i rozpuszczonych w niej krystaloidów; wykształcenie limfocytów biorących udział w reakcjach immunologicznych i unieszkodliwianie dostających się do organizmu cząstek obcych, drobnoustrojów, bakterii.”

Tutaj chciałbym także zwrócić uwagę na fakt, że o tak ważnym systemie organizmu nie uczy się w szkołach medycznych! Mam nadzieję, że po przeczytaniu tego materiału wszystko będzie jasne. Ale wracając do powyższego opisu spróbujemy zrozumieć, co tam w rzeczywistości jest nie tak.

Po pierwsze, twierdzi się, że zadaniem naczyń limfatycznych jest wchłanianie koloidalnych roztworów substancji białkowych, które rzekomo nie są wchłaniane do kapilarów naczyń krwionośnych. Przy tym średnica jednych i drugi w rzeczywistości jest taka sama, w obu jest woda. Z jakiegoś powodu te koloidy nie powinny być wchłaniane do kapilara systemu krwionośnego, ale są pochłaniane w kapilarach układu limfatycznego, o czym się nie mówi. Nie wchłaniają się i tyle. Ale rzecz najważniejsza, że zebrane przez system limfatyczny substancje nie wychodzą na zewnątrz, a wracają z powrotem do krwiobiegu, i w końcu naczynia chłonne w końcowej fazie wpadają do koryta żylnego! Oznacza to, że w dalsze wycofywanie tych toksyn i produktów rozkładu zaangażowane są wciąż nasze nerki i wątroba!

Po drugie, układ limfatyczny ma jedną wadę. W przeciwieństwie do układu krążenia, który posiada własną pompę w formie serca, który tworzy stały przepływ krwi, system limfatyczny nie ma własnej pompy! Limfa posuwa się po naczyniach chłonnych ze względu na znajdujące się na nich zawory, klapy i ich stałe skurcze i rozkurcze przy redukcji mięśni.

08-h

Ale jeśli układ limfatyczny jest częścią układu odpornościowego, który powinien wyprowadzać z organizmu toksyny i szkodliwe substancje to konstrukcja ta ma bardzo poważną wadę, ponieważ gdy organizm jest chory to jego mobilność jest minimalna, oznacza to, że większą część swojej energii przeznacza do walki z chorobą. Okazuje się, że w tym momencie system limfatyczny w rzeczywistości nie funkcjonuje! Jak to tak? Ale co z usuwaniem szkodliwych substancji z organizmu, takich samych roztworów koloidalnych? W jaki sposób organizm usuwa je z siebie w czasie choroby, kiedy mobilność jest minimalna? I dlaczego w tym samym czasie nie umieramy od zatrucia?

Na portalu „Kramola” został niedawno opublikowany bardzo ciekawy artykuł na temat układu limfatycznego. Po pierwszym przeczytaniu tego artykułu, wydaje się, że można nauczyć się czegoś nowego i ważnego o tym co jest w środku ciała i jak działa nasz organizm. Ale tylko do tego momentu kiedy nie zaczniemy analizować jego zawartość. Czytamy: ” Z układem limfatycznym obchodzimy się w nieodpowiedni sposób – a powinniśmy traktować go tylko „na Ty”! Układ limfatyczny przechodzi w kolejności „dół-góra”, nigdy w odwrotnym porządku! Tzn. z koniuszków palców – i do piersiowej odnogi limfatycznej. A jak nam zazwyczaj robią masaż? – poprawnie: „góra-dół”, czyli przeciwnie do wejścia limfy – a to oznacza, że przepływy limfatyczne są zakłócane! Czy kiedykolwiek widzieliście klapy w odnogach limfatycznych? – to bardzo ważne przystosowanie: kiedy limfa się podnosi – klapa ją przepuszcza, a potem zamyka (uniemożliwiając POWROTU limfie!). I jeżeli porządnie nas wymasują, jak zwykle, w przeciwnym kierunku wejścia – to wszystkie klapy po prostu zostaną zniszczone!”

A teraz, uwaga, pytanie! Jaka ilość ludzi została poddana niewłaściwemu masażowi? Sądząc z tego co pisze autor artykułu, dość dużo. Przy tym zniszczono klapy w sieci limfatycznej, a znaczy to , że został zakłócony potok limfy. Jeżeli system ten jak nam mówią, służy dla wyprowadzenia toksyn z organizmu, to następstwa jego zniszczenia powinny być bardzo poważne. Jeśli nie doprowadzenie do śmierci, to przynajmniej poważnego zatrucie tkanek co po takim masażu powinno spowodować bardzo bolesne choroby. A teraz przypomnijcie sobie swoje odczucia po masażu, czyż nie obcowaliście z przyjemnością. Jak często po masażu powstawały ociężałość w całym ciele, osłabienie? Z własnego doświadczenia mogę powiedzieć, że ani razu! Odwrotnie, czujemy świeżość, lekkość, przypływ sił. Dlaczego? Dlatego że część struktury pasożyta w czasie masażu została zniszczona, a jego negatywne oddziaływanie na nasz organizm czasowo osłabione.

Jeszcze jeden cytat z tego artykułu, który zastawia: „Zadziwiające, ale w naszej grupie byli profesjonalni chirurdzy i 50% z nich przyznało, że nigdy nie zaszywają naczyń limfatycznych!”. Niezrozumiałe dlaczego autor artykułu tak się dziwi, ponieważ zawodowi chirurdzy nie zaszywają naczyń limfatycznych w rzeczywistości całkiem naturalnie. Oni naprawdę nic o układzie limfatycznym nie wiedzą, ponieważ kiedy studiowali medycynę niczego im nie powiedziano, w przeciwnym razie mogłyby pojawić się niepotrzebne pytania co do istoty zagadnienia. Jednak głównym powodem, dlaczego chirurgów nie nauczono zaszywania naczyń limfatycznych jest to, że do wyzdrowienia organizmu człowieka jest to zupełnie niepotrzebne. Prędzej odwrotnie. Pasożyt, posiadający bardzo intensywny metabolizm sama dość szybko odzyskuje swoją strukturę.

Oto jeszcze jeden fakt, który mówi, że system limfatyczny jest zajęty w naszym organizmie nie tym, co mu przypisują. Czy wszystkie komórki tkanki wytwarzają toksyny? Logiczna odpowiedź brzmi: tak.

Rozumiem, że w łożysku otaczającym płód w ciele matki nie ma systemu limfatycznego!? Najważniejsza funkcja i takie niedbalstwo? Czy tkanki łożyska nie wytwarzają toksyn jak i inne? Ale system krążenia w łożysku istnieje. I jak to jest, że typ wrodzonego układu limfatycznego nie rozwija się z krwionośnym? Czy płód truje się toksynami własnego łożyska?

Dobra, pozostawmy te niewygodne pytania i przejdźmy do samego płodu. Okazuje się, że system limfatyczny nie rozwija się razem z krwionośnym. Istnieje on tylko 6-8 tygodni w charakterze struktury nabłonkowej – grasicy i do roznoszenia limfocytów do węzłów limfatycznych i ma miejsce do 12-15 tygodni, wraz z rozwojem sieci limfatycznej i stworzeniem węzłów chłonnych. Przez 4 miesiące z płodu nie usuwane są toksyny? Lub po systemie krwionośnym płodu krąży inna krew? W komórkach płodu nie tworzą się koloidy białka? Jeżeli wierzyć w teorię o usuwaniu toksyn, to już po miesiącu komórki płodu powinny od tych toksyn zginąć razem z płodem, a tu mamy kilka miesięcy.

Podobno układ limfatyczny usuwa resztki nie rozłożonych białek. A mi się wydaje, że on się nimi żywi, a produkowane przez niego toksyny, od trawienia-rozdzielenia białek wyrzuca z powrotem do krwi żylnej, tym samym nic nie usuwając, a obciążając system oczyszczania krwi w organizmie.

W jednym z eksperymentów zrobionych przez autora dostarczanych materiałów, obserwował on jak w kilka minut Hydra w całości pokrywała kawałek mięsa przyciśniętą przez zacisk mikroskopu metalową szpilką. Znaczy to, że po dostaniu się do nie zarażonego organizmu „Hydra” zaczyna bardzo szybko rosnąć i zajmować sobą cały obszar międzykomórkowy tworząc kopię naszego ciała ze swojego. Podłączając się do synapsy pozwala na kontrolowanie zachowania człowieka, podłącza się do systemu hormonalnego co pozwala na kontrolowanie stanów emocjonalnych, przerasta w mózgu blokując normalną pracę neuronów. Do niedawna nauka oficjalna twierdziła, że mózg nie jest systemem limfatycznym, ale ostatnio musieli przyznać, że tkanki pasożyta są tam obecne.

A teraz spójrzmy na to.

09-h

Eksperymentu dokonał autor materiałów wyjściowych. Te środowisko jest: kaszą manną z wsadzonymi na nią wygłodzonymi komórkami „Hydry », wziętymi z własnego ciała (3-dniowa pełna głodówka, tylko woda). Od chwili wysiadki, przed umieszczeniem pod mikroskopem upłynęło około 15-20 minut. Teraz powiedzcie mi, czy mogą istnieć w kaszy mannej takie struktury jak na fotografii w postaci układu naczyniowego? W kaszy mogą istnieć maksimum granulki, które są widoczne, ale systemu naczyniowego tam być nie może, nawet przy rozkładzie. To jest ten sam systemem limfatyczny – system „krwionośny” „Hydry”, który ta momentalnie utworzyła w odpowiednim środowisku.

U autora doświadczeń, jak i u mnie, nie ma odpowiedzi na wiele pytań. Całe jego wyposażenie to mikroskop młodzieżowy z radzieckich czasów. Właściwie autor badań i doświadczeń był zmuszony do przerwania z powodu pressingu i skrajnego nasilenia samych eksperymentów, na planie fizycznym – obciążenie wszystkich układów organizmu z niejasnymi następstwami, rozsądnie jest niezmiernie ciężko pracując samemu zachować neutralność postrzegania i ocen.

Tym nie mniej, już zebrane informacje pozwalają wysnuć pewne wnioski i spekulować na temat jak zbudowany jest i jak funkcjonuje pasożyt. Jeśli nadal opierać się będziemy na analogii jelitowo-szpikowej, to wytwarzają one komórki macierzyste, które następnie migrują do różnych części ciała stając się nieodzownym elementem: tkanki mięśniowej, komórkami parzydełkowymi. Można przyjąć, że to samo dzieje się z naszym pasożytem – limfocyty są migrującymi komórkami macierzystymi, jedynie funkcje organizmu pasożyta są o wiele bardziej skomplikowane. Tutaj na przykład twierdzenie oficjalnej medycyny, które osobiście wprowadza mnie w osłupienie: limfocyty są trzech typów, wytwarzane są w szpiku kostnym i dojrzewają w grasicy gdzie się różnicują. To jak to? Tworzą się w jednym miejscu a dojrzewają w drugim. Co to za proces? Co to znaczy dojrzewają? A co się dzieje kiedy one tam dojrzewają? Co jest potrzebne żeby dojrzały? Tam natomiast ma miejsce zróżnicowanie. Niczego sobie! I nikt nie ma dodatkowych pytań? A przecież innego takiego procesu nie ma w organizmie!

To znaczy, wygląda na to, że limfocyty – komórki macierzyste hydry, które są dość mobilne mają możliwość żywienia się w trakcie. Mało tego, uważa się, że cykl migracji limfocytów w organizmie człowieka trwa 6 godzin. Odpowiada to dokładnie cyklowi odżywiania, ponieważ po 4-6 godzinach pojawia się u nas uczucie głodu. Widocznie właśnie one przede wszystkim rzucają się na pożywienie i jest to proces jakoby aktywności immunologicznej, którą rejestrujemy w jelitach podczas trawienia pokarmu, przede wszystkim jest to proces trawienia przez hydrę i z obecnym układem odpornościowym człowieka nie jest w żaden sposób związany lub związany bardzo słabo.

Oto co pisze o tym autor badań:
„To coś zjada wszystko, co może zjeść. Nie może przestać. Im bardziej będziesz to karmił, tym więcej będzie potrzebowało. Uczucie głodu jet nie nasze. (Jednakże, można to wychować. Przy wyrobie przyzwyczajenia może być małe i zaczyna mało wymagać.) Potrzebuje 3 posiłki dziennie, ze względu na bardzo szybki metabolizm i niewiarygodną ilości produkowanych komórek… reszta jej nawyków znajduje odzwierciedlenie w naszych zachowaniach, z których pierwszym jest zwyczaj regularnego jedzenia. Żywi się ona nie tylko tym, co jemy. Ona lubi nasze hormony, przede wszystkim serotoninę, dopaminę, adrenalinę itd. Ze względu na połączenia z systemem nerwowym, „hydra” może stymulować uwalnianie tych lub innych hormonów, żeby wpływać na zachowanie człowieka, stopniowo kształtując odpowiednie przyzwyczajenia do zachowań. Na przykład, w przypadku wytwarzania dopaminy przy wypełnieniu żołądka, przy czym niczym niepotrzebnym a nadającymi się dla niej produktami w wystarczającej ilości. Na przykład, jeśli jesz zieloną sałatę w ilości porównywalnej do kawałka mięsa z makaronem, to w przypadku sałaty przyjemne uczucie sytości nie przychodzi, a w przypadku mięsa z makaronem jest. Oznacza to, że uwalnianie dopaminy pojawia się tylko w przypadku mięsa z makaronem. Jeżeli nadal upieramy się przy sałacie, to zamiast grubiańskiego błogiego lenistwa od sytości zauważyć można odczuwalne bardzo wyraźne uczucie siły, które stopniowo się wzmaga i może osiągnąć wręcz uczucie fizycznej euforii. Dla ludzi pijących alkohol to przeżycie nie jest dostępne, ono jest bardzo subtelne, ale jest właściwym odniesieniem do zrozumienia procesu odwrotu Hydry. To uczucie pracującego immunitetu, ulgi dla organizmu. Takie uczucie pojawia się po po jodze, Tai Chi, Chuan, a wszystko to z moich osobistych doświadczeń, porównywanych z uczuciami innych ludzi, a w przypadku i-chuan stwierdzono i wyjaśniono przez mistrza. Jest to podobne do uczucia błogostanu po długiej modlitwie. Prawdziwi święci Ojcowie mówią, że błogość nie tylko można uzyskać od modlitwy. Ale to ma także fizjologiczne wyjaśnianie. Hydra pasożytuje na większości naszych zwykłych procesów myślowych warunkując wzorce zachowań, które są istotą grzechu. („Grzech – to przyzwyczajenie” powiedział Budda). Nasz tak zwany dialog wewnętrzny składa się z rojących się w głowie myśli produkowanych przez te wzory, powtarzające się po kręgu w postaci natrętnych konstrukcji. Modlitwa całkowicie wyczyszcza i zastępuje dialog, przy gorliwej modlitwie jest wystarczająco czasu na dezaktywację niektórych wzorców lub obumieranie, w ten sposób hydra się cofa, jak w przypadku głodu… Oznacza to, że oddziaływanie ma miejsce przez odłączenie konturów kierowania świadomością… „

To znaczy, że w rzeczywistości „hydra” nie jest prymitywną istotą, jak większość pasożytów. To bardzo duży organizm, zajmujący w ciele człowieka do 90% przestrzeni międzykomórkowej i składający się z dużej liczby komórek, które manifestują bardzo złożone zachowanie nawet wtedy kiedy są autonomiczne. Przy tym komórki te łączą się wewnątrz naszego ciała w skomplikowaną jednolitą strukturę. One w rzeczywistości kształtują równoległe niezależne struktury wymiany substancji, energii i informacji, które są poza naszą świadomością i uczuciem, ponieważ to właśnie macki „Hydra” podłączone są do synaps naszego układu nerwowego, a nie odwrotnie. Dlatego też „hydra” może „usłyszeć” nasze myśli i uczucia, a my jej nie!

Ale najważniejsze jest to, że istnieją fakty, które sugerują, że pasożyty w ludzkich ciałach w rzeczywistości nie są autonomiczne. One połączone są między sobą we wspólną sieć, tworząc taki super organizm, jak duży rój pszczół lub mrówek. Przy tym organizmy te powinny mieć pewien poziom świadomości oraz umysłu, w przeciwnym razie nie byłby w stanie kontrolować tak złożonej rozumnej istoty, jak człowiek. W przeciwieństwie do autora badania, który uważa, że każdy osobnik pasożyta jest bardzo rozumny, ja osobiście uważam, że „hydra” nie może mieć potężnej świadomość i rozumu, ponieważ nie posiada ona odpowiednich struktur, które powinny być porównywalne w ich złożoności i objętości do ludzkiego mózgu. Ale jest całkowicie prawdopodobne, że „hydra”, uzyskując kontrolę nad ciałem człowieka, może zacząć wykorzystywać jego mózg do swoich celów. Prawdopodobnie fakt ten tłumaczy tzw. „rozdwojenie jaźni”, jak również przypadki tak zwanego „maniactwa”, kiedy ludzkie ciało zostaje złapane za pośrednictwem innego podmiotu a własna Dusza człowieka traci kontrolę nad swoim ciałem.

Jednak wiele informacji wskazuje również, że oprócz zwykłych istot stających się pasożytami w ciałach ludzi i zwierząt, w tym systemie obecna jest super-istota, analogiczna do matki w roju pszczelim lub w mrowisku. I ta super-istota już ma bardzo potężny umysł, który jest potężniejszy niż umysł pojedynczego człowieka. Najwyraźniej tą konkretną istotę powinno się nazywać „Szatanem” lub „Diabłem”. Oznacza to, że jest to właśnie ta istota, która stoi na drodze naszego Boga, czyniąc Ziemię i wszystko co żywe na niej, włączając w to ludzi (przy tym podstawowy akt Tworzenia właściwie nie powinien mieć miejsca w systemie słonecznym, wierzę, że Układ Słoneczny i Ziemia są wtórnym światem stworzonym na podobieństwo pierwotnego, jak i mnóstwa innych światów we Wszechświecie).

Kiedy rozmawialiśmy w swoim czasie o przedstawicielach poprzedniej cywilizacji, to doszliśmy do wniosku, że wcześniej Dusze odradzały się w nowym ciele bez utraty pamięci poprzednich żyć, co czyniło człowieka praktycznie nieśmiertelnym. Zmiana ciała dla duszy była czymś w rodzaju zmiany starego zniszczonego ubrania na nowe.

A oto co pisze o tym autor materiałów:
„Warto zauważyć, że we współczesnych religiach reinkarnacja nie jest czymś bardzo dobrym. Zaprzecza jej judaizm i chrześcijaństwo, a w buddyzmie głównym celem jest wyzwoleniu od niej. Co ciekawe, wyższe formy buddyzmu, a są ich trzy typy, towarzyszy zmniejszenie rozmiaru ciała od 30 do 70 procent w chwili śmierci, jeśli się nie mylę. Część ciała gdzieś ulatuje. W swoich doświadczeniach zauważyłem fenomenalną zdolność niektórych komórek pasożyta do przemieszczania. Nazwałbym to teleportacją. Oznacza to, że pasożyt jest w stanie teleportować się. W połączeniu z proklamowaną potrzebą zatrzymania reinkarnacji, dochodzę do wniosku, że jest to w całości dojrzałe ciało pasożyta. Dorosły osobnik, idący gdzieś tam. Na podstawie naszych wspólnych poglądów na temat budowy wszechświata i jego boskiej istoty, reinkarnacja w urządzonym według boskich zasad świecie – to radość, dla której istnieje wiele, jeśli nie wszystko, a nie seria cierpienia samsary, z której trzeba się uwolnić i złamać boski łańcuch narodzin i śmierci, a tym samym przerywając samą boską ewolucję. Wniosek – buddyzm dzisiaj jest również zatruty jak dzisiejsze chrześcijaństwo.

Książę Świata tego.

Dzisiaj nasza planeta – jej dziedzictwo. Nasze ciała są źródło energii i pożywienia dla dojrzewającej poczwarki. Zazwyczaj, z człowieka uchodzi gigantyczna ilość energii za życia, do tego ciało człowieka wytrzymuje przy takim ładowaniu około 70 lat, i dopiero w ostatnich latach dzięki staraniom medycyny, która nauczyła się kompensować zniszczone ciało ludzkie od pasożyta, długość życia wzrosła. Kiedy człowiek umiera, umiera również wewnątrz osobnik Hydry. To właśnie ono zaczyna rozkładać się pierwsze. Ale optymalnie dla niej jest jeżeli dojrzewa zjadając ciało i zastępując je, przy osiągnięciu dojrzałości ona się teleportuje. Stąd trzy rodzaje dzisiejszej buddyjskiej realizacji, z malejącym do 30 procent swojego rozmiaru ciałem przy teleportacji i deklamowaniu sedna ludzkiego bytu: przerwanie cyklu reinkarnacji. Z punktu widzenia poczwarki tak trzeba: nie martw się, przyjmij świat takim jakim jest. Jednak, według naszego modelu wszechświata udostępnionego przez cykle wcieleń – część boskiego planu, jeśli nie jego istota, potrzebna jest do samej realizacji tego planu. Z drugiej strony, chrześcijaństwo odrzucając reinkarnację głosi walkę o wyzwoleniu od szatańskiego zła (Hydra).

Moje przekonanie oparte jest na badaniu źródeł hermetycznych, osobistych obserwacjach i eksperymentach na sobie. Po raz pierwszy zauważyłem objawy pasożyta prawie 30 lat temu i dziś mam instrumentalne potwierdzenie. Oczywiście przyznaję możliwość błędów i fałszywej interpretacji, chociaż wyniki niektórych eksperymentów są oszałamiające. Dzisiaj wpadłem na kilka problemów technicznych, społecznych i prawnych, które nie pozwalają mi na kontynuację. Te nieliczne materiały, które posiadam, stopniowo będę udostępniał.”

Pasożyt jest głównym źródłem chorób u ludzi. W jego ciele, oddzielonym od układu krwionośnego nie ma odporności oprócz jego własnej, bardzo słabej. W jego ciele mnoży się i rozwija wiele mikroorganizmów i grzybów tworząc duże kolonie, które trują organizm produktami swoich czynności i martwymi komórkami. Właśnie na tym etapie powstają obrzęki jako ochronna reakcja organizmu na części ciała z taką kolonią, oddzielając to miejsce różnymi typami tkanki, rakowej w szczególności. Rak nie jest chorobą, a zdrową reakcją organizmu na chorobę. Chorobą jest pasożyt a nie grzybki, które w nim żyją, będące jego następstwem.

Weźmy zapalenie mózgu. Bodziec dostaje się do krwiobiegu i zaczyna pierwsze stadium choroby, które ma znamiona zwykłego przeziębienia lub grypy. Z tym organizm radzi sobie w przeciągu paru dni. Następnie, w okresie około miesiąca, jakby nigdy nic, choroba zaczyna postępować i razić synapsy i inne nerwy. Rozpoczyna się drugi etap choroby, która w 50 procentach i więcej prowadzi do paraliżu lub poważnych zaburzeń psychicznych. Co charakterystyczne – w tym stadium lekarze niczego nie potrafią zrobić i tylko rozkładają ręce. Oznacza to, że pierwszy impuls zostaje pokonany przez organizm, ale gdzieś w ciele nadal rozwijać się i w końcu poraża synapsy. Jak to tak? To gdzie on się mnoży, gdzie nie można uzyskać odporności, która wydawałoby się, że już go zdusiła kiedy był we krwi? Lekarze rozkładają ręce, nie wiemy… Hipoteza „hydry” natomiast doskonale tłumaczy ten fenomen. Ciało „hydry” nie koliduje z układem krążenia, inaczej układ immunologiczny udusiłby ją, a w samym ciele „hydry”, oprócz jej własnego słabego układu odpornościowego, innego nie ma. Jej słaby układ odpornościowy nie może poradzić sobie z zapaleniem mózgu, który w konsekwencji zaczyna niszczyć własne ciało, w przypadku zapalenia mózgu jest to miejsce połączenia synaps w mózgu. Kiedy dochodzi do zniszczenia ciała Hydry w tych miejscach narażona jest odporność człowieka na bodźce zapalenia mózgu, zaczyna się walka układu odpornościowego z następstwem zniszczenia ciała Hydry i z masową zagładą sprzężonych komórek nerwowych człowieka… Jednak, gdy układ odpornościowy zaczyna radzić sobie z następstwami tkanki zostały już nieodwracalnie zniszczone – i człowiek zmienia się w inwalidę.

Analogii można doszukiwać się w innych chorobach zakaźnych. Mówią nam: bodziec dostaje się do organizmu i zaczyna okres inkubacji. Gdzie on się odbywa w tym czasie? We krwi? W tkankach? Nic z tych rzeczy, wszędzie tam, gdzie jest przepływ krwi i odporność zarazki zostają zduszona raz dwa. Oto spokojnie i swobodnie mnoży się ona akurat w odizolowanym ciele Hydry aż osiągnie masę krytyczną, która prowadzi do masowego obumierania tkanek „hydry”. W rezultacie wszystkie te toksyny i produkty rozkładu dostają się do krwi i następuje toksyczny i bakteriologiczny szok, z którym ani odporność ani drenaż (wypłukiwanie) organizmu człowieka nie jest już w stanie sobie poradzić.

Warto również przypomnieć sobie średniowieczne obrazy dżumy. Czarne wrzody węzłów limfatycznych… I znowu od zakażenia do ostrego ataku jest faza inkubacji. A gdzie właściwie się ona inkubuje? Dlaczego właściwie w chwili zakażenia nie dzieje się ten cały późniejszy horror? A dlatego, że system odpornościowy doskonale radzi sobie z wirusem we krwi. Ponieważ wszystko, co jest inkubowane w ciele Hydry z tą ilością wirusów i ich toksyn rozkłada się wraz z ciałem Hydry i jej zabitymi komórkami wirusowymi, organizm nie jest w stanie im sprostać.

Kolejny cytat od autora oryginalnych materiałów:
„Powtarzam – studiowany przez nas mechanizm odporności jest w większej części mechanizmem odżywczym i obronnym hydry. Jest to możliwe ponieważ większość ziemskich mikroorganizmów nie powoduje żadnej szkody dla ludzkiego ciała i reakcja układu odpornościowego na te organizmy jest nam nieznana. Jednak hydra jako mniej rozwinięta istota nie ma takiej obrony i choruje od większości mikroorganizmów, które ją bezlitośnie atakują i pasożytują na jej ciele. Przychodzi mi myśl, że epidemie wirusowe – to sposób przekazywania informacji między osobnikami hydry, osobliwe przekazywanie DNA, zaszczepianie. Dokładnie tak samo jak w szczepieniach – sposoby zapewnienia bezpieczeństwa właśnie hydrze. Na podstawie mojego wywodu wynika, że duża część badanego przez nas procesu odpornościowego jest w rzeczywistości procesem odpornościowym hydry. W ten sposób pomagamy hydrze przetrwać. Czy wszystkie wirusy są sposobem komunikowania się hydry lub czy część z nich skierowana jest przeciwko nim, nie wiem, ale nie mogę wykluczyć takiej możliwości. (DM:. Rozmawialiśmy o możliwości, że niektóre z epidemii wirusa mogły być próbami poprzedniej cywilizacji pokonania pasożyta za pomocą specjalnie opracowanych wirusów.)

Cały proces historyczny i całe nasze życie to niewidzialny front walki między Ra i nami jako jego kolektywnymi wcieleniami, i hydrą, kolektywnym uosobieniem sił stojących za nią, być może cywilizacjami anty-Ra, nie wiem jak je nazwać i nie chcę nazywać.

Dlatego wszystko, co dzieje się na naszej planecie jest działaniem albo jednych, albo drugich sił. Tak, masowe jądrowe orbitalne bombardowanie Ziemi, które miało miejsce, zdaniem niektórych alternatywnych badaczy, najprawdopodobniej było sanitarnym oczyszczeniem Ziemi, po odejściu wszystkich nie zarażonych. Jednak niektórzy ludzie przeżyli i zaczęli eksperyment, częścią którego jesteśmy my teraz.”

cdn.

Dmitrij Mylnikow

źródło

Hydra cz.2

Komentarzy 127 to “Hydra. część 1”

  1. remek Says:

    20% lub 20 gram to dusza a nie pasożyt. Gady, humanoidy, Insektoidy i duchy się teleportują a bakcyl nie.

    UWAGA: Bakcyla trzeba potraktować z zawietrznej czyli wykichać. W wypadku tego nie są mi znane możliwości.

  2. mara Says:

    Człowiek może być dobry albo zły – sam podejmuje decyzję. Moje motto „Nie jest ważne co chcę ale na co mogę sobie pozwolić” (w sferze zachowań i działań). Gdy nasz organizm z jakiegoś powodu słabnie, słabnie też nasza wola stajemy się drażliwi, nerwowi, tracimy kontrolę. Całe życie czuję w sobie dwa charaktery, nad którymi muszę panować. Ktoś już wcześniej w internecie podał równanie : anioł + diabeł = człowiek. Uważam, że to bardzo trafne stwierdzenie.

    • kroljacel Says:

      ja tam tak tego nie widze sinusoida gora dol pelnia now takie tam bardziej na nas wplywa niz samo zaparcie ale pewnie ja sam i 99 prockow spol jest slabe

  3. Utygan Says:

    Bardzo, bardzo interesujący artykuł.
    I szokujący. Chciało by się powiedzieć, że taki punkt widzenia na grasicę i układ limfatyczny jest szalony, jednak nie da się tego powiedzieć, ze względu na rzeczywistą inność tego układu.

    Swojego czasu potrzebowałam więcej informacji na temat układu odpornościowego, poodnajdywałam ich trochę, zabrałam się za czytanie i zmuliło mnie właśnie na limfocytach T. Niby wszystko ok, a coś nie pasuje.
    Dzięki temu artykułowi, wróciłam do zagadnienia limfocytów T i za pierwszym podejściem znalazłam taki kwiatek. http://bioinfo.mol.uj.edu.pl/articles/Zaionc07
    Zacytuję część tekstu:
    „Po raz pierwszy istnienie regulatorowych limfocytów T stwierdzono w 1969r. w Archi Center Research Institute w Nagoi, w Japonii. Doświadczeniem, które przyczyniło się do wysnucia hipotezy o ich istnieniu było usunięcie z mysiego, żeńskiego noworodka grasicy. Operacja taka niespodziewanie spowodowała zanik grasicy. Po wnikliwym zbadaniu okazało się, że zanik grasicy był spowodowany atakiem własnych komórek odpornościowych myszy. Co więcej, okazało się, że po wstrzyknięciu zwierzętom limfocytów T choroba ulegała regresji. Naukowcy stwierdzili, że w puli limfocytów T znajdują się tajemnicze komórki pomagające w hamowaniu odpowiedzi immunologicznej. Komórki te nazwano supresorowymi limfocytami T……”

    Szkoda tylko, że nie napisano, w jaki sposób radziły sobie myszy pozbawione grasicy w fazie noworodka.

    Znaleziono również odmiany limfocytów T wyspecjalizowane w ochronie śledziony przed odrzuceniem, oraz jeszcze inne dla obwodowych narządów limfoidalnych.
    To i wiele innych ciekawych rzeczy o limfocytach jest w zalinkowanym artykule.

    No i tak, właśnie…po co immunosupresja w stosunku do własnego ciała?
    Immunosupresję stosuje się do przeszczepów z obcego ciała, by nie uległy odrzuceniu.
    Gdzieś wyczytałam, że komórki te nazwano również „mediacyjnymi”.
    Bardzo interesująco je nazwano.

    Przyznaję, że przeczytałam artykuł o limfocytach „po łebkach” ze względu na naukowy „język” jakim pisane są te teksty. Dobiorę się do tego, jak będę miała więcej czasu.

    I coś z zupełnie innej półki, Carlos Castaneda, fragment książki „aktywna strona nieskończoności”:
    – Ach, to właśnie dziki wszechświat – odrzekł.
    – Niemierzalny, nieliniowy, wykraczający poza sferę języka. Czarownicy starożytnego Meksyku byli pierwszymi, którzy te ulotne cienie ujrzeli, więc zaczęli za nimi podążać. Widzieli je tak, jak ty je teraz widzisz, i widzieli je jako energię w jej ruchu we wszechświecie. I faktycznie udało im się odkryć coś transcendentalnego.
    Przestał mówić i spojrzał na mnie. Jego pauzy były zawsze doskonale zaplanowane. Przestawał mówić wówczas, gdy umierałem z ciekawości.
    – Co takiego odkryli, don Juanie? – zapytałem.
    – Odkryli, że mamy towarzysza na całe życie – powiedział tak dobitnie, jak tylko potrafił.
    – Drapieżcę, który przybył z otchłani kosmosu i zawładnął naszym życiem. Ludzie są jego więźniami. Ten drapieżca jest naszym panem i władcą. Zrobił z nas potulne, bezradne baranki. Jeżeli chcemy się zbuntować, bunt zostaje zdławiony. Jeżeli chcemy działać niezależnie, rozkazuje nam, byśmy tego nie robili. […]

    – Tym razem cały czas owijałem rzeczy w bawełnę, sugerując ci, że jesteśmy przez coś więzieni. I rzeczywiście, coś nas więzi! Dla czarowników starożytnego Meksyku był to fakt energetyczny.
    – Dlaczego ten drapieżca zawładnął nami w sposób, o jakim mi mówiłeś, don Juanie? – zapytałem. – Musi istnieć jakieś logiczne wytłumaczenie.

    – Jest wytłumaczenie – odparł don Juan
    – i to najprostsze na świecie. Zawładnęli nami, ponieważ jesteśmy ich pożywieniem, i uciskają nas bezlitośnie, ponieważ utrzymujemy ich przy życiu. My hodujemy kurczęta na kurzych fermach, gallineros, drapieżcy zaś hodują nas na ludzkich fermach, humaneros.
    Dlatego zawsze mają co jeść.
    Poczułem, że gwałtownie kręcę głową na boki. Nie potrafiłem wyrazić swego głębokiego zaniepokojenia i niezadowolenia, ale moje ciało zaczęło się poruszać, by dać upust tym uczuciom. Trząsłem się cały, od włosów na głowie po czubki palców stóp, zupełnie bezwolnie.
    – Nie, nie, nie, nie – usłyszałem swój głos.
    – To absurd, don Juanie. To, co mówisz, jest potworne. To po prostu nie może być prawda, ani dla czarowników, ani dla przeciętnych ludzi, ani dla nikogo.
    – Dlaczego nie? – zapytał chłodno don Juan.
    – Dlaczego nie? Bo cię to doprowadza do szału?
    – Tak, doprowadza mnie to do szału – odparłem sucho.
    – Twoje sugestie są potworne!
    – No cóż – powiedział – nie wysłuchałeś jeszcze wszystkich moich sugestii. Poczekaj chwilkę i potem oceń, co na ten temat sądzić. Zaraz dostaniesz się w prawdziwą nawałnicę. To znaczy, że twój umysł zostanie wystawiony na zmasowany atak, a ty nie będziesz mógł się poddać i sobie pójść, bo jesteś w pułapce.
    Nie dlatego, że cię uwięziłem, ale dlatego, że coś ukryte głęboko w tobie nie pozwoli ci odejść, choć jakaś część ciebie po prostu wpadnie w szał. Tak więc, przygotuj się!
    Czułem, że mam w sobie coś z masochisty. Don Juan miał rację. Nie wyszedłbym z jego domu za nic na świecie. Mimo to jednak ani trochę mi się nie podobały brednie, które wygadywał.
    – Chcę przemówić do twojego analitycznego umysłu – rzekł don Juan.
    – Zastanów się przez chwilę, a potem mi powiedz, jak byś wytłumaczył sprzeczność pomiędzy inteligencją człowieka-inżyniera i głupotą jego przekonań albo głupotą jego pełnego sprzeczności zachowania.
    Czarownicy są przekonani, że to drapieżcy dali nam przekonania, nasze pojęcia dobra i zła, nasze prawa społeczne.
    To oni stworzyli nasze nadzieje i oczekiwania, sny o powodzeniu i myśli o porażce.
    Dali nam pożądanie, chciwość i tchórzostwo.
    To przez drapieżców jesteśmy tak zadowoleni z siebie, schematyczni i egoistyczni.
    – Ale jak można tego dokonać, don Juanie? – zapytałem, jakby bardziej jeszcze rozeźlony tym, co mówi.
    – Szepcą nam to wszystko do ucha, kiedy śpimy?
    – Nie, nie robią tego w ten sposób. To idiotyczny pomysł! – odparł z uśmiechem. – Są nieskończenie skuteczniejsi i bardziej zorganizowani, niż ci się zdaje.

    Aby zapewnić sobie naszego posłuszeństwo, uległość i słabość, drapieżcy wykonali fantastyczne posunięcie – fantastyczne, oczywiście, z punktu widzenia strategii wojennej, a przerażające z punktu widzenia tych, przeciwko którym zostało skierowane.
    Oddali nam swój umysł! Słyszysz, co mówię? Drapieżcy oddają nam swój umysł, który staje się naszym umysłem. Umysł drapieżców jest barokowy, pełen sprzeczności, posępny, przepełniony obawą przed zdemaskowaniem, które może nastąpić lada chwila. Wiem, że choć nigdy nie cierpiałeś głodu – ciągnął – odczuwasz niepokój związany z jedzeniem, który nie jest niczym innym, jak niepokojem drapieżcy, że w każdej chwili jego posunięcie zostanie odkryte i zabraknie mu pożywienia. Poprzez umysł, który w końcu jest ich umysłem, drapieżcy wtłaczają w życie ludzi wszystko, co im pasuje. W ten sposób zapewniają sobie pewne bezpieczeństwo, które niczym bufor neutralizuje nieco ich strach…..”

    Wiem, że Castaneda to nie jest żaden argument, jednak coś w tym jest :) szczególnie ta dokładność opisu. Jeśli Carlos Castaneda coś wiedział, to oddał to bardzo dobrze w swoim opisie.
    To było by interesujące, gdyby się okazało, że ta istota istnieje nie tylko na planie energetycznym, ale również i fizycznym.

    No cóż, Panie i Panowie, kłania się asceza fizyczna i dyscyplina umysłu ;)

  4. Medley Says:

    Trafiłam na ten artykuł w idealnym momencie. W świetle ostatnich przeżyć i doświadczeń z własnym organizmem oraz mechanizmem jedzenia, który obserwuję nieustannie na sobie, a także z obserwacji emocji i funkcjonowania umysłu – muszę przyznać, że artykuł trafia bardzo blisko prawdy (albo w prawdę i jej szczególną odsłonę, zapewne wszystko co się dzieje, co nas spotyka, jest częścią wielkiej prawdy. „Głębokie prawda to takie stwierdzenie, którego przeciwieństwo jest również głęboką prawdą”N. Bohr).
    Ale przejdę do rzeczy: szczególnie bliskie były mi fragmenty o poprawie jakości odczuwania życia po duchowych ćwiczeniach fizycznych – jodze, tai chi, ogólnie przebywaniu na łonie Natury, obcowaniu z żywiołami, kiedy energia jest odblokowana i świadomość czysto ogląda rzeczywistość. Równie ważne w tym wszystkim okazało się oczywiście żywienie – stopniowe eliminowanie różnych pokarmów (przez wegetarianizm do weganizmu z eliminacją produktów chemicznych, cukru, mąki pszennej, glutenu,) zauważałam stopniowe zmiany w pracy świadomości i odblokowywaniu się mojej własnej osoby – obcowałam (obcuję) z lękami, które to zmuszają człowieka do wikłania się w to zapętlenie (stanów świadomości), mówiąc językiem artykułu: dokarmianie hydry. To głęboko duchowy proces (wychodzenie z jej „szponów”), mam podejrzenia, że ona sama nim jest, może nawet w wymiarze symbolicznym. W zasadzie takie pojmowanie jest możliwością wielkiej, mentalnej transgresji, wyjścia poza schemat wiążący ducha, co tak bardzo lubią niskie wibracje.
    Ograniczanie różnych pokarmów wydobyło ze mnie nieprzepracowane motywy własnego życia, które blokowały mnie w świadomym odczuwaniu i rozwoju (rozumianym tu specyficznie). Wydobyły też reakcje ciała, teraz już wiem, że ciało niczemu winne – były to reakcje hybry, którą poznaję wzrostem świadomości. Uświadomieniem sobie istnienia czynnika blokującego i działalnością w stronę tej prawdy, bardzo upartą, z lękiem i fascynacją zarazem.
    Otóż ostatnio pojawiły się w moim organizmie „grzyby”. Naturalnymi sposobami, ze wsparciem odpowiedniego dla mnie lekarza (raczej: uzdrowiciela), leczę się z nich, lecz główny nacisk położyłam na dietę. Widzę walkę w sobie, zmienne emocje i wszystko to, co się ze mnie wydobywa, żeby mam nadzieje, ulecieć na zawsze. Większa wolność i jasność, lecz ten kołowrotek (pomiędzy stanami świadomości) jest czasem trudny do przezwyciężenia – jest warty, aby poznać go i uszanować. A potem otrząsnąć się z niego i ze wszystkiego, tak po prostu.
    Pozdrawiam bardzo serdecznie i dziękuję za ten artykuł, jestem zainteresowana dalszymi badaniami i obserwacjami.

    • gitara Says:

      Na grzyby najlepsza jest zresztą w tym temacie poruszona alkaliczna, zdeklastrowana, żywa woda prosto z dość drogiego niestety, ale niezwykle ozdrowieńczego jonizatora wody lub jej tańszy substytut – rozpuszczona w czystej wodzie niewielka ilość kuchennej, bez innych dodatków sody oczyszczonej z kilkoma kroplami czystej 3 % wody utlenionej wg. metody Iwana Pawłowicza Neumywakina poprawiająca PH, niszcząca wszelkie grzyby i bakterie beztlenowe, niestety zwykle długotrwale zakwaszonego ludzkiego organizmu. Grzyby nie rozwijają się w środowisku alkalicznym na resztę jest H2O2 również je efektywnie niszcząca. Jeszcze lepiej gdy woda zjonizowana lub utleniona posiada jony srebra lub któregoś palladowca. Niezwykle ważna dla skuteczności jest deklastracja wody znacznie zwiększająca jej efektywność w przenikaniu przez błony komórkowe i nawadnianiu wszelkich ludzkich komórek i usuwania z nich produktów przemiany materii.

      • No for NWO Says:

        nie lepiej i łatwiej będzie zastosować wodę z odwróconej osmozy, na 4 litry h20 2 łyżeczki soli himalajskiej(ponieważ tylko ona jest wolna od chemitrialls..) To metoda dr arona coldwella, którego terroryści z białego domu pod osłoną Buscha zabili. To samo by spotkało Jima Humble, który wynalazł MMS.

        • Jacek Says:

          RO nie deklastruje wody tylko ją wyciska poprzez nano kapilary i nie jest to woda woda, tylko rozcieńczona solanka :) Na plus RO to odfiltrowanie paskud biologicznych i plastików.

  5. qrde blade Says:

    Intuicja podpowiada mi, że nie należy mylić reinkarnacji z istnieniem w naszym materialnym awatarze zaimplementowanego nam dość trwale pasożyta, abyśmy nie rozwijali się do naszego pierwowzoru gigantów, a umierali mali nie przekraczając odpowiedniej masy ciała, wzrostu i wieku – średnio po potopie jak informował bóg 120 lat. Wynika z tego, że nasz materialny doskonale funkcjonalnie awatar został celowo zarażony, zepsuty skomplikowanym pasożytem, abyśmy nie stali się wielkimi i mocarnymi na wiadome podobieństwo, a długość naszego życia była celowo regulowana w zależności od potrzeb i sytuacji. Jak zrozumiałem z artykułu nie można prosto i bezkarnie gwałtownie zniszczyć pasożyta, gdyż powoduje to destrukcje organizmu na takim poziomie, że zwykły śmiertelnik nie jest w stanie tego przeżyć. Zecharia Sitchin w swej książce Tajemnicza księga ENKI opisuje substancje, która serwowana przez kosmitów i wypita przez śmiertelnika pozwalała mu żyć podobnie długo, co pierwsi patriarchowie tj. około 500 lat i więcej. Inne źródła podają, że jej wypicie powodował okropną destrukcje wypadały włosy i zęby, aby następnie wszystko urosło doskanalsze od nowa. Jak zrozumiałem również można w dużym zakresie wytresować pasożyta, stosując specjalną, surową dietę, częściowo ograniczając jego gwałtowny rozwój w organizmie i w ten drastyczny sposób w pewnym sensie kontrolować swoiste wzajemne STATUS QUO. Nadal jednak najważniejsze staje się pytanie na ile on kontroluje nas, czy jest inteligentną ISTOTĄ, czy jedynie częścią większej całości tworzącą swoistą armię usłużnych najemników, wykonujących podświadomie zaimplementowane rozkazy, czy ISTOTA ta może być świadomym, współpracującym z nami SYMBIOTEM, czy jest tylko biologicznym ograniczeniem i jakie są jej życiowe cele do których dąży lub którym służy? Wskazówką może być razem z nami zamieszkująca planetę rasa RH minus, której geneza jest obca dla tej planety, która jak wiemy mieszała się z tubylcami, stosowała prawo pierwonocy, być może właśnie w ten sposób zarażając nas kontrolowanym przez najeźdzców pasożytem dzięki, któremu nie jesteśmy zupełnie SUWERENNI w swych decyzjach, łatwo odczytywani, kontrolowani i masowo manipulowani. Być może dzięki niemu i swoistym stanom świadomości, głosom, przeczuciom zaiplementowano nam wszystkie dotychczasowe religie, mistycyzm i oczekiwaną dla okupowanych istot spolegliwość. Następnym ważnym pytaniem jest czy obie ISTOTY dawca i pasożyt lub symbiot umierają materialnie razem czy duch pasożyta oddziela się od duszy człowieka, a być może odwrotnie, Być może w ten sposób jest realizowana swoista okupacja planety, wielowiekowe żywienie ludzkimi płodami i dziećmi oraz krwią dzieci ludzkich zawierającą serotoninę i monoatomowe złoto, którego wytwarzanie kosmiczni najeźdzcy przekazali nomen omen Kainitom potomkom biblijnego węża najbardziej inteligentnej ISTOTY w Edenie…

    • Bars Says:

      Witaj. Bardzo fajny komentarz. Postaram się podzielić z Tobą swoimi informacjami na tematy jakie poruszasz, oczywiście w skrócie bo nie chodzi o pisanie tu książki ;-)) To co napiszę to moje przemyślenia i wiedza, bądź intuicyjna, bądź zyskana w snach, bądź wyczytana w książkach (między innymi) Antona Parksa którego wiedza (na podstawie jego prac) wydaje się być bardzo zaawansowana …
      1. Reinkarnacja i hydra mają ze sobą o tyle wspólnego, że hydrę wtłaczają w nas przy narodzinach w dane ciało archonci, byśmy niewolniczo służyli wampirycznemu systemowi, który nas w większości zjada i/lub wykorzystuje dla ICH celów … Dodam tylko w skrócie iż reinkarnacja pod przymusem archonów jest procesem dla nas negatywnym ale w systemie POZA ICH zasięgiem – pozytywnym, jako że reinkarnując się – zasilamy „ŹRÓDŁO” … (które nie wymaga od nas modłów, obrzędów czy budowania świątyń – jako że nasze ciało jest (powinno być) dla NIEGO świątynią …
      2. Długość wieku patriarchów wynikała z istnienia w ich organizmach 12tu helis … Gadzi „bogowie” tworząc ludzkie ciała pozbawili je 10 helis, gdyż nie w ich interesie było by WSZYSCY byli tak mądrzy i „nieśmiertelni” .. To temat dość skomplikowany i długi wiec piszę tylko to co dotyczy tego co napisałeś.
      3. Pasożyt na tyle kontroluje nas na ile my jemu pozwalamy. A im bardziej jesteśmy jego świadomi i wiemy że odpowiednie żywienie ciała jest ważne – tym wydaje się, iż lepiej i skuteczniej możemy się przed nim bronic. Silna potrzeba jedzenia pewnych potraw (np, mięsa, którego nie jem juz 25 lat a i wczesniej jadałem je bardzo niewiele a i to pod przymusem rodziców, którzy wręcz „gwałcili” mnie psychicznie do jedzenia mięsa, opowiadając bzdury, że jak nie będę jeść mięsa to umrę bo to źródło białka, choć ja instynktownie i odruchowo po prostu je odrzucałem a nawet wymiotowałem po jego zjedzeniu … ) jest podyktowana programem, za pomocą przekaźnika w postaci owej hydry … To wszystko brzmi logicznie ..)))
      4. Według Parksa – owa istota (hydra) po śmierci naszej opuszcza nasze ciało. i nie jest ta hydra współpracującą z nami istota a oddzielnym bytem mającym swoje interesy (ale nie na naszą korzyść. Jeśli wszyscy ludzie są tym pasożytem zarażeni – to kto wie czy odwieczna walka dobrego ze złem (wg Parksa nie ma zła ani nie ma dobra a jest świadomość i wolność wyboru : z czym się nie do końca zgadzam, bo moim zdaniem im większa świadomość tym mniej powinno być zła … a ono istnieje ! )
      5. Czy pisząc o rasie RH minus masz na myśli grupę krwi ? (ja mam B, Rh- czyli NIE MAM współczynnika Rh. RH+ – oznacza że współczynnik RH jest obecny w krwi a wiec w organizmie ).
      6. Gdzieś wyczytałem, że polowa ludzkości na Ziemi kontroluje drugą połowę ludzkości… Może chodzi własnie o ten współczynnik RH … ???? I to tez miałoby sens. Są ludzie którzy nie mają zapędów kontrolowania innych, brak im zapędów do sprawowania władzy, ani nie mają żadnych ambicji itp rzeczy – a chce po prostu zyc swoim niezależnym życiem. Nikt o nich nie wie, nie pchają sie na afisz, chcą jedynie spokoju, ciszy i zdobywania wiedzy …. Żyją jakby POZA systemem choć w nim przebywają fizycznie. Takich ludzi jest bardzo wiele, może nawet połowa ludzkości. Nie wiem czy wszyscy oni są pozbawieni współczynnika RH .. ale ja mogę mówić tylko w swoim imieniu …)))) (że go nie mam).
      7. Wydaje się, iż okupacja planety ma miejsce od milionów lat … zmieniają się jedynie nieco narzędzia i metody sprawowania tej okupacji .. w miarę postępu technicznego i rozwoju świadomości … Bo rozwój świadomości wcale nie musi koniecznie oznaczać coś pozytywnego … jako że wszyscy mamy możliwość wyboru i albo jesteśmy (nawet świadomi ) podlegli KONTROLEROM (archontom za pośrednictwem hydry – ich agenta czy agentki (bo to słowo jest rodzaju żeńskiego) choć płeć tego pasożyta jest tu najmniej ważna, a może w ogóle płci nie posiada…?
      8. Odżywianie krwią dzieci ludzkich (i dorosłych) zawsze było praktykowane na przestrzeni milionow lat w społecznościach o bardzo silnym gadzim systemie sprawowania władzy … Czy to w prymitywnych plemionach żyjących w dżungli czy w starożytności czy w tzw. „cywilizowanych” społecznościach, gdzie system zniewalania dzieci (dorosłych także ale dzieci są bardziej łatwe w manipulacji a ich krew jest czystsza energetycznie niż krew dorosłych) w XXI wieku przybrał rozmiary kataklizmu i ogólnego (i widocznego) jarzma. Niestety, dla większości ludzi niewidocznego bo bardzo przemyślnego i podstępnego, ubranego w „modernizm” i „liberalizm”.
      9. Linia Kaina to linia gadzia/wężowa. Kain był przyrodnim bratem Abla, zrodzonego z gadziego „boga-ojca”. Abel był z ziemskiego ojca a wiec nie miał genów gadzich (linia krwi gadziej to własnie osławiony Graal ! – co dosłownie oznacza „święta linia krwi królewskiej” … czyli Drakonów (białych panow-bogów gadzich uważających się za władców tej planety a wiec i za naszych…. Owe 13 rodzin które jakoby rządzą tą planetą (poruszając niewidzialnymi nićmi władzy) to osoby z gadziej linii krwi (rh+).
      A dlaczego „graal” ? Bo w j. starofrancuskim pisało się i czytało : Sang Real .. ( czyli Królewska Krew) potem przeinaczono to na : Saint Real (Royal=krolewski) – Święta krew… Bo czytało sie to tgak samo „Sang” i „Saint” obecnie wymawia sie nieco inaczej ale dawniej wymawialo sie tak samo. I stąd potem poszło w świat (mylne) jego tłumaczenie. W istocie jednak chodzi o „Królewską Krew” (czyli gadzia krew. Stąd linia Kaina i linia Abla. Co do Kaina i jego symboliki – w Biblii (w Nowym Testamencie) pominięto milczeniem fakt iż Kain zabiwszy Abla, nie zadowolił sie tylko jego zabiciem : pożarł jego ciało i wypił krew. W religii katolickiej do dnia dzisiejszego fakt ten jest uwieczniony w katolickiej mszy (może i w innych religiach także) w rytuale spozywania „ciała” Jezusa (przyjmowanie komunii) i picie jego „krwi” (podczas mszy). Za ten okrutny czyn „bóg-wąż-gad” dla pozoru – wygnał go z tzw, „raju” ale nie zabił .. bo przeciez Kain był jego krwią z jego ciała .. czyli tez wężem / gadem…. Linia Kaina (chodzi o linie krwi) nadal jest na ziemi obecna .. zwłaszcza jest nią zarażona geograficzna część świata zwana Bliskim Wschodem i Stany Zjednoczone oraz Rosja.

      Może wyławiając z tekstu, pominąłem jakieś Twoje pytanie albo może niezbyt dokładnie na nie odpisałem .. ale może spiszesz te pytania w punktach, będzie łatwiej na nie odpisać. Pewnie większość moich informacji już jest ci dawno znanych … a ja napisałem tu tylko to co uważałem za najistotniejsze w kontekście twojego postu .. bo każde z twoich pytań to głęboka studnia … :-)))
      Pozdrawiam

      • Perunowit Says:

        Wszystko ok. Mam tylko jedno pytanie. Skąd info, na jakiej podstawie o pożarciu ciała Abla i wypiciu jego krwi? Chcę weryfikacji na poziomie stopnia prawdopodobieństwa tych informacji.

      • pamelatusk Says:

        ja mam wsółczynnik rh+ dżizas nie strasz mnie, … chociaż moi rodzice to na pewno gady, a w szczególności matka… :/ .
        a czy grupa krwi 0 też o czymś mówi…???

      • sonja7 Says:

        A ja odczytałam to odwrotnie, że to właśnie ludzie z rh- są potomkami gadów (przepraszam za taką nazwę) i to oni zarazili tych z rh+ hydrą, bo ci z minusem nie mają takiej odporności immunologicznej jak plusy i łapią wszystkie zarazki. Pozdrawiam

        • Bars Says:

          Nie wiem czy tak jest czy nie ale jesli chodzi o mnie to moj aparatu immunologiczny jest doskonaly ! Jestem niezwuykle odporny na wszelkie mikroby i zarazki o w ogole nie choruję. Wiec twoja hipoteza chyba jakos do mojego przypadku nie pasuje…)))

          • sonja7 Says:

            Szanowny Panie Bars, ale ja mam absolutnie tak samo :D od czasu do czasu jakiś katar się przyczepi, ale tak to jestem zdrowa jak ryba :D, a może należymy do tej niewielkiej grupy ludzi, która nie ma ów osobnika w swoim ciele? ;) Pozdrawiam

          • Bars Says:

            Całkiem możliwe że tak jest … Sam nawet się czasem temu dziwię .. Wszyscy naookoło chorują, kaszlą, kichają, stękają .. a ja nic. Pytają mnie co ja robię, że nigdy nie choruję … A ja NIC nie robię i nawet o tym nie myślę. Gdy bylem mały w szkole kazano rodzicom nas zaszczepić, w przeciwnym razie groziły nam kary pieniezne. Ale to bylo za PRLu. Mama mnie zaszczepiła i zaczęły sie problemy … Bez przerwy zacząłem chorowac. Jednym ciagiem przechodziłem chybaz 4-5chorób. Jedna siekonczyla zaczynała następna. Rok chorowałem i musiałem powtarzaćklasę. przez to cholerne szczepienie.
            Ale juz potemgdzies tak od 25-27 lat w ogóle przestałem chorować i do tej pory już nie choruję …I nawet czasem zazdroscze tym co nieco pochorują .. bo moga sobie wypocząć, poleżec .. A tu te mikrobiska i wirusiska mnie jakos nie lubią i nie chcą sie do mnie przyczepic… Nie wiem dlaczego tak jest ale to są fakty, Moze to szczepienie wygoniło ze mnie tę chydrę .. bo potem z kolei moja mama zaczeła ciągle na wszystko chorowac … A może ta chydra ze mnie uciekła, bo moja struktura psychiczna jest nieco inna od wiekszosci ludzi … np. nie jem mięsa, wędlin, nie piję alkoholów (nawet piwa),.. Nie wiem czy to może mieć jakiś zwiążek z hydrą .. ale (chociaz to obecnie trudne) dbam o możliwie jak najmniej skażone jedzenie … Jem bardzo mało … a hydry podobno tego nie lubią. Oczywiście mój sposób życia zawsze był intuicyjny (pytałem nie żołądka a swój umysł czy jest głodny … a o hydrze dowiedziałem sie dopiero na tym portalu i to dopiero niedawno (kilka miesiecy temu). … Oczywiscie nie muszę mówić żę w rodzinie zawsze uchodzilem za dziwaka i osobę „z innej planety” … :-)))
            Ale ja zawsze wolałem SAM decydowac o tym co jem i jak jem … i co wazne – wolałem sam gotować sobie jedzenie co nie zawsze było mozliwe zoczywistych powodow… Zycie na ziemi jest ciezkie dla takich dziwakow jak ja … ale w sumie ta planeta jest piękna … i szkoda że jest niszczona .. Ale to juz inny temat.

          • pamelatusk Says:

            Bars ja również nie choruję , no czasami na 3 dni mnie weźmie, a do tego lubię niezdrowe żarcie, chociaż mój organizm mówi nie , ale hydra swoje , a ciało swoje ;) w tej walce ciało przegrywa hihihi

          • Bars Says:

            Moze ja należę do tej niewielkiej grupy osob która hydry nie ma ..?

          • pamelatusk Says:

            Barsie jeżeli mało jesz i się zdrowo odrzywiasz to pewnie tak …:) a może hydra to candida …?
            Ja również tak jak Ty kiedyś mocniej zachorowałam – 2 tygodnie leżałam w łóżku, a potem przestałam chorować no i musiałam chodzić do szkoły bez żadnych „urlopów”

      • gitara Says:

        Hydra jest owocem inżynierii genetycznej – KLONOWANIA ( TWARY – to KLONY ) lub zwyczajnego krzyżowania obcych sobie ras. Z tego powodu otrzymaliśmy mózg będący dosłownie składakiem umysłu „OBCEGO”, zwykle bardziej bystrego, psychopatycznego lub socjopatycznego, testosteronowego drapieżnika i przestrzegającej przynajmniej zwierzęcych reguł i społecznych relacji znacznie bardziej wrażliwej i empatycznej ISTOTY ludzkiej. W budowie naszych organizmów też można zaobserwować omawiane sprzeczności, które przynajmniej teoretycznie możemy uaktywniać przy pomocy tych rozmyślnie kontrolowanych, wyzwalanych i dopuszczanych przez nasz mózg EMOCJI i wzajemnych RELACJI, które biorą w nas górę ! Stąd zaobserwowane ELEMENTY niby wzajemnie zduplikowane, częściowo obce, niezbędne w chwilach swoistych życiowych ekstremów, będących nierozłączną częścią serwowanego nam na każdym dosłownie kroku drapieżnego żywota. Jak widać rządząca nami rasa drapieżnych AWATARÓW stara się abyśmy pielęgnowali naszą GADZIĄ powłokę non-stop rozkręcając wzajemne konflikty i swoisty wyścig szczurów, gdyż algorytmy kontroli ludzkiej populacji oparte na czynionym chaosie i oszukańczej demon-kracji opanowała, co jasno powszechnie widać do perfekcji.
        Co do wiedzy biblijnej to należy to w końcu powiedzieć, że przedstawiony tam proces tzw. ludzkiej kreacji nie dotyczy jak naiwnie sądzą chrześcijanie wszystkich ludzi, a wyłącznie klonowania ludzkich HYBRYD – tych z RH minus ( gdzie RH oznacza nazwę małpki RHezus, a minus, że AWATAR z takim wynikiem nie ma podstawowych wspólnych genów z naczelnymi czyli jest bezpośrednim dalekim potomkiem „OBCEGO” lub efektem inżynierii genetycznej na Adamie, Lilith i Ewie ). Rasa ta jest wyjątkowo mało odporna na manipulacje jej stwórców, mentalnie mistycznie wobec nich spolegliwa i naturalnie choćby podświadomie reprezentuje ich interesy. Naturalnie na skutek wielowiekowego mieszania ras, praw pierwonocy, itp. doszło do znacznego wymieszania genów, co miało przynieść określony założony rezultat swoistej administracyjnej reprezentacji widocznej po zewnętrznych cechach, a nawet po przydzielonych unikalnych numerach jednostek. Następną sprawą, na którą należy zwrócić uwagę, to stale popełniany logiczny błąd, co do dzieci pierwszej pary. Otóż Kain był obiektem ciekawości Ewy i wyjątkowo bystrej i inteligentnej WĘŻOWEJ istoty opiekującej się wcześniej ogrodem EDEN. Niektórzy twierdzą, że była to również HYBRYDA tym razem istoty pochodzącej z Wenus i Annunakich. Nazywaną ją LUCYFER czyli niosący światło i wiedzę, syn Jutrzenki, gdyż tak nazywają planetę Wenus zwiastującą poranek. Po opisanym w Biblii tragicznym incydencie z Ablem, PAN wygnał Kaina oznaczając go brakiem zarostu i „dał” osobiście Ewie i Adamowi w zamian za zabitego nowego syna Seth’a, którego ludzki wygląd można ocenić w panteonie egipskich bogów. Jakakolwiek nie byłaby nasza reakcja na jego wygląd i ten dziwaczny fakt, to jak widać OBCY stworzyli sobie hybrydową armię podobnie ludzko wyglądających AWATARÓW do wykonywania prac w licznych kopalniach i prowadzenia interesów związanych z eksploatacją złóż planety – czytaj Tajemnicza księga Enki – Zecharii Sitchina. Jednak Seth był synem PANA stąd jego nazwa Seth-An czyli Seth z boskiego rodu An’u i stąd prawdopodobnie wzięła się potoczna, przekręcona nazwa władcy planety SAT-ANA czyniona zgodnie z naturalnym prawem pod nieobecność kosmicznych bogów. Brak wiedzy, liczne manipulacje i chęć kontroli i ograniczenia ludzkiego stada powodują stałe napuszczanie ludzi do wzajemnych nieporozumień, wojen i konfliktów w imię prowadzonych w całym naszym układzie słonecznym OBCYCH interesów, co jak historycznie widać przynosi określone, założone znacznie wcześniej efekty finansującym je korporacjom. Należy pamiętać, że istnieją tzw. Tablice Przeznaczenia mówiące o prawdopodobnej przyszłości ludzkiej rasy i pozwalające na dobór ELEMENTÓW w tym kontrolowanych mentalnie i podprogowo AWATARÓW, aby przepowiedziana prawdopodobna przyszłość miała miejsce. Jednak LUDZIE muszą pamiętać, że każdy z nas jest kreatorem tworzącego się na naszych oczach hologramu i zgodnie z potwierdzonymi eksperymentami Maharashiego nawet 1% świadomej ludzkiej populacji może mieć wpływ na dowolną kreacje przyszłości. Rzecz w tym, że świadomych, rozbudzonych, a zwłaszcza tych oświeconych jest niewielu, do tego są stale dezinformowani fałszywą edukacją, is-torią, propagandą. Do tego dochodzi jeszcze swoiste zawarte przymierze krwi i interesów –> https://youtu.be/x6A1PqJb6Jc wymierzone przeciwko tym z RH plus czyli mającą niby zwierzęce korzenie resztą ludzkiej populacji permanentnie trutą i oszukiwana na każdym kroku, prowadzoną raz za razem na kolejną spowodowaną licznymi manipulacjami i wojenną propagandą własnoręczną depopulacje. Aby utrzymać ten stan świadomości i wiedzy ludzkość jest niezmiennie okłamywana co do jej historii, absolutnych filarów wiedzy to jest fizyki, chemii, astronomii, biologii, medycyny oraz naturalnie religii będącej starannie wykorzystywanym elementem inżynierii społecznej psychologii i socjologii.

        • Wojwit Says:

          Przecież przy „krzyżówce” Rh+ i Rh- wychodzi zawsze Rh+; Rh- urodzi się tylko wtedy, gdy zarówno ojciec jak i matka mają krew Rh-. Oznacza to, że jakiekolwiek dywagacje o roli „prawa pierwszej nocy” w rozpowszechnianiu Rh- są z założenia błędne.

          • qrde blade Says:

            Wydaje mi się, że nie zawsze tak się dzieje w przypadku tzw. smoków lub smoczyc z grupą 0 RH minus wynik może być inny. Jednak nie chodzi przecież tylko o grupę krwi „ICH” dalekiego potomstwa czy obiektów klonowania lecz o przekazane obce geny, skłonności i specyficzną pobudliwość. Ludziom np. zwykle wydaje się, że są końcowym ogniwem łąńcucha pokarmowego, jednak już znamienne surowe obrządki Saguceuszy i Faryzeuszy kontynuowane przez pierwszych chrześcijan i dopiero surowo zabronione przez Tyberiusza ukrzyżowaniem oraz same tylko wypowiedzi Isusa w NT wskazują na coś zupełnie innego. Są wśród nas ludzko wyglądające socjopatyczne drapieżniki o cechach i pobudliwości wskazujących na przynależność do obcego gatunku. To dla tych cech między innymi Isus pojawił się by pukać do słabych odczuć sumienia tej rasy. Tymczasem wszelkie dewiacje seksualne czy swoista androgeniczność u klonów lub potomków mogą być na wiadome podobieństwo pozostałością lub efektem obojnaczości ich stwórców.

      • qrde blade Says:

        Obawiam się, że za stratę helis odpowiedzialne jest krzyżowanie się bogów i ich progenitury ze stworzonymi do niewolniczej pracy hybrydami – czytaj biorobotami zwyczajnie posiadających ich mniej, a stworzonych na podobieństwo swych stwórców do pracy, zabawy, uciech cielesnych, usługiwania, ect. Tak naprawdę większość z nas, prawie wszyscy są hybrydami pochodzącymi z ciągłego krzyżowania się różnych gatunków. Co do ras hybryd, to można je pogrupować wedle ich grup i DNA krwi na A, B, AB i 0. Największą do tej chwili ukrywaną przed nami tajemnicą życia mająca żałosne konsekwencje w naszym zdrowiu jest to, że w zależności od grupy krwi i tzw. sekrecji jesteśmy/ możemy być na siebie śmiertelnie uczuleni i łącząc się w pary lub długo przebywając z sobą możemy się wzajemnie zatruwać w konsekwencji popadając na rozliczne choroby nie kojarzone z tym faktem – zwane chorobami haptenowymi ( patrz choroby haptenowe Jerzy Grzeszczuk – wszelkie nerwowo-mięśniowe, neurologiczne, MS, stwardnienie rozsiane i wiele, wiele innych lpmpletnie nie kojarzonych i źle diagnozowanych przez współczesną medycynę ). Innym aspektem jest czynnik RH – pochodzący od nazwy małpki Rhezus i wskazujący czy osobnik posiada pulę genów wspólną z naczelnymi, czy w przypadku RH minus zamiast bogatej w żelazo hemoglobiny we krwi, posiada obcą temu światu hemocyjaninę, zawierającą miedź barwiącą na siny ( błękitny ) kolor krew, którą zawierają tylko rzadkie skrzypy wodne, głowonogi – ośmiornice i charakterystyczne dla egipskiej cywilizacji potomków węża SKARABEUSZE. Tak więc mój drogi twoja unikalna, charakterystyczna dla żydów sefardyjskich, tzw. right-erów : B Rh minus – błękitna krew wskazuje na twoje kainowe, królewskie, mesjanistyczne inaczej nazywane lucyferyczne, iluminowane, chrystusowe, ( chryst po aramejsku oznacza światło ) na tej Ziemi pochodzenie, które było sprytnie rozróżniane w starożytności od krwi tubylców po jej charakterystyczną dla miedzi smaku ( rabini dezynfekowali ranę śliną ) w czasie specjalnego rytuału obrzezania. Rabini i magowie w ten bystry sposób wyłuskiwali z tubylczej społeczności tych męskich osobników – potomków elohim, którym zgodnie z ich wężowym, lucyferycznym, chrystusowym pochodzeniem należy się pozostawiona im przez przodków WIEDZA, po hindusku Weda, po grecku GNOZA, a po rzymsku MAGIA, które to przez tubylczy plebs zgodnie czczone były jako ówczesna globalna religia.
        Ponieważ nie chce mi się dalej pisać książki na ten temat posłużę się obowiązkowymi przykładami.
        1. https://www.youtube.com/watch?v=4lgPfcoUmMM
        2. https://www.youtube.com/watch?v=2gSMgxAA-Fs&t=283s

        PODAJCIE DALEJ …

  6. Gwiazdka z Nieba Says:

    W całości zgadzam się z sugestiami zawartymi w tym artykule. Oczywiście, mam świadomość, że czas pokaże, które z nich są bardziej, a które mniej trafione.Dla mnie artykuł, to kolejna coraz bardziej kwalifikowana odsłona wiedzy o nas samych i wszystkich tych zjawiskach, które nas w taki czy inny sposób niewolą. W necie jest multum informacji o zagrożeniach z zewnątrz. Nie muszę wspomnieć, że świadomość ich istnienia i mechanizmów działania jest bardzo ważna.
    Ale jeśli ktoś na serio traktuje wezwania do stałego wzrostu duchowego, czy tym podobnie zwanego, wie że musi zacząć od siebie. Więc treść tego artykułu nie może być takiej osobie obojętna.
    Wiele moich dotychczasowych wglądów zdaje się mieć tu swoje potwierdzenie.
    Dotąd wkładałam dużo wysiłku, aby uwolnić się od między innymi od cielesnych pasożytów wszelkiej maści. Okazuje się, że oczyszczanie się energetyczne i fizyczne, w tym głodówki czy posty, zwłaszcza te długoterminowe, mają o wiele głębszy sens.
    Pozdrawiam.

  7. I AM I Says:

    Coś w tym niewątpliwie jest. W filmie Matrix w ciele Neo także zaimlementowane były pasożyty, i dopiero po ich wyjęciu miał wybór żeby się obudzić.W książce B. Aldisa pod tytułem bodajże Cieplarnia mózg inteligentny u człowieka to była obca forma smardza który się wlewał w system nerwowy na zasadzie pasożytowania. Mógł się wlewać w inne istoty jak na przeykład w delfina. Bardzo dobry tekst a wstawka z Castaniedy super.
    Czekam ze ziecierpliwieniem na ciąg dalszy.

    • No for NWO Says:

      Najważniejsze będzie- jak zwalczyć pasożyta, soda+ ocet i MMS czy inne specyfiki…. Czy też żadnych alternatyw nie ma… mam nadzieję, że Robert napisze dobre zakończenie w cz. 2.

  8. Bars Says:

    Tak, wszystko to co piszesz jest (lub najprawdopodobniej) JEST prawdą .. Niektorzy uzywaja okreslenia : archoni. Sam zresztą tez o tym piszesz. Wspomina o tym nawet w swoich książkach Anton Parks i inni autorzy, chociaz uzywaja oni innych okresleń i słów do opisu tego samego zjawiska – co dla ludzie niedoinformowanych, może być mylące. Polski psychiatra (juz niezyjacy) w swojej rewelacyjnej i nie do zdobycia książce „Ponerologia polityczna czyli zjawisko zła w polityce” pisze w zasadzie o tym samym co Ty, ale do opisu tego zjawiska używa nieco innych słów … jak na przykład : psychopaci, socjopaci itd. Polecam tę lekturę gorąco. Ta książka jest trudno dostępna w j. polskim (ja ją zamawiałem przez internet) ale jest tez wersja w j. angielskim.
    W swoim tekscie użyłes sformułowania : ZSRR. Otóż, ZSRR juz dawno nie istnieje i jest ROSJA. Ale to może taki błąd skojarzeniowy .. W sumie – chociaz w Rosji juz nie ma ZSRR ale w umysłach wielu Rosjan – nadal jest ZSRR a wielu z nich pragnie jego powrotu … Ale to juz inna historia. Gdybys potrzebował informacji zwiazanych z Twoim tekstem podaje adres poczty elektronicznej : bars77@interia.pl
    Pozdrawiam.

    • Anna Says:

      Ponerologia Polityczna Andrzeja Łobaczewskiego jest do ściągnięcia w pdf ze strony internetowej- wpisz w google hasło- ponerologia polityczna pdf i otwiera się od razu link do ściagnięcia pliku. Na Allegro też bywa.
      Rzeczywiście pozycja dla otwartych umysłów…
      pozdrawiam :-)

      • Bars Says:

        Dziękuję. Istotnie jest. Ale ja tę książkę mam. Zamówiłem ją sobie przez net i doszła. Jest niesamowita i wstrząsająca. Łobaczewski miał z jej powodu mnóstwo nieprzyjemności tak w Polsce jak i w USA, dokąd wyjechał na stałe. Nikt tej książki nie chciał wydawać. Nawet w USA gdzie (jak sądził) nie będzie z tym problemu. We wstępie tej książki prof. Łobaczewski opisuje te swoje perypetie w USA z pewnym politykiem (o polskim nazwisku) który udał że chce mu pomoc w wydaniu natomiast nie wydał jej ale to co w tej książce napisał prof. Łobaczewski – wykorzystał dla negatywnych działań przeciwko ludzkości. Pan profesor naiwnie uwierzył w jego chęć i nie wyczuł zagrożenia z jego strony .. Potem dowiedział się, że ów polityk – to kolejny socjopata…

  9. Bars Says:

    W jednej z książek Antona Parksa przeczytałem że czlowiek od dnia narodzin ma przyczepione do okolicy splotu słonecznego tzw. „pasożyta” ktory przez cale zycie bedzie wplywal na jego wybory i sposob myslenia .. Jest to dosc przerazajace … ale jesli NOSICIEL tego pasozyta JEST TEGO SWIADOMY – moze konrolowac sieb ie samego i nie pozwolic pasozytowi na kontrole i wpływanie na jego zycie. Jest to dosc trudne ale mozliwe do osiagniecia… JA SAM od dluzszego czasu odbieram NIE SWOJE MYSLI — (konkretne i b. przerazajace) i natychmiast mowie glosno : „Odp … się ode mnie. To nie moje mysli a twoje i NIGDY nie uda ci się uzyskac to czego bys chciał”. Nie bede opisywac szczegolowo o co tu chodzi, bo nie w tym rzecz .. a w samym fakcie że TO sie naprawde dzieje .. i ze mozna miec nad tym kontrolę pod warunkiem że jestesmy tego faktu swiadomi i przekonani że tak ten paszozyt funkcjonuje … A im bardziej człowiek jest swiadomy – tym bardziej ten pasozyt wydaje sie silniej atakowac bo sie BOI o swoje istnienie w nas. W tym świetle mozemy zrozumiec dlaczego w mediach jest tyle opisow przypadków ludzi ktorzy ni z tego niz owego zabijaja swoje rodziny czy innych ludzi bez widocznego powodu… Oficjalnie jednak mowi sie o chorobie psychicznej lub o innych powodach takiego zachowania. Moze dlatego – sądy po badaniach psychiatrycznych takiego czlowieka, otzymują diagnozę : „zdrowy psychicznie i mozę odpowiadać przed sądem”.

  10. Bars Says:

    Wygnanie z „raju” nie było (wg Antona Parksa) z powodu zjedzenia czego zatrutego ale z powodu zjedzenia czegos (był to owoc granatu a nie jablka) co rozszerzyło im umysły a wiec stali sie rónymi gadzim „bogom”, czego sie owi gadzi bogowie wystraszyli i wygnano ich z raju zrównajac ich ze statusem zwyklych ludzi (ktorych oni uwazali za rase stojaca na rowni lub nieco powyzej statusu zwierząt. Adam i Ewa byli na wpół gadami, mieli „błaszczącą gadzią skórę” .. dlatego po wygnaniu ich z raju (czyli gadziego laboratorium ekspermentalnego) poczuki sie „ndzy” .. bo juz bez skory gadziej. A była to kolejna manipulacja genetyczna gadzich bogow – czyli annunakich… To dluga historia wiec tylko pisze to w skrocie.


Dodaj odpowiedź do Bars Anuluj pisanie odpowiedzi