20 lat bez łopaty: mądry ogród Zamiatkina

Historyczna wieś Szuszenskoje — brzeg Jeniseju. Gleby ubogie piaszczysto-gliniaste, latem bywa powyżej +35 °, zimą do − 45 °, mało śniegu. Co drugi rok – susza. Na polach ornych wypala się chleb, ziemniaki nie urodzą — wiele się ich nie kopie. Tym czasem Zamiatkin stabilnie i bez wysiłku ma pięciokrotne zbiory.

01-2lb

Działka Zamiatkina już około dwudziestu lat nie zna łopaty. Według jego słów, w ciągu dziesięciu lat urodzajna warstwa ziemi zwiększyła się o 30-40 cm. Grunt stał się tak miękki, że sadzonek pomidorów nie trzeba wkopywać łopatką ponieważ daje się je łatwo wetknąć. Plony ziemniaków zbliżyły się do dwóch ton z setki. Kapusta — do 1800 kg z setki. Zbiory kapusty, marchwi są trzy razy, pięć razy wyższe niż średnia, obficie płodzą jagodniki.

Zamiatkin nie wykorzystuje nawozu ani kompostu. Z nawozów — tylko popiół. Obecnie na jego grządkach, według jego słów, jest prawdziwy urodzajny agroziem. To znaczy, że plony gwarantowane są każdego roku.

02-2lb

JAK MU SIĘ TO UDAJE?

Oczywiście jedną trzecią przyrostu daje stopniowana agrotechnika: Zamiatkin wybrał najlepsze dla siebie gatunki i trzymał się ich. Ale dwie trzecie sukcesu to system naturalnego ogrodu: wąskie grządki, brak orki, sianie zielonych nawozów, rozsądny płodozmian, mulczowanie.

„Nie mam już problemów urodzajem. Rekordomania już mi przeszła. Teraz moim ostatecznym celem jest naturalna żyzność i stała Agro-biocenoza”.

GRZĄDKI

Grządki są stacjonarne, szerokości 80 cm, z przejściami co najmniej metr. Tworzy się je następująco. W pierwszej połowie czerwca bujna trawa jest przydeptywana. Najpierw pokrywa się ją grubą na pół szpadla warstwą różnych nawozów organicznych. A na górę nakłada się na dwa palce ziemi. Idealna grządka: trawy nie przepuści, oddycha aby szybciej mogła przegnić i dla robaków rozkładających materiał organiczny daje schronienie. Pozostawić to wszystko do końca lata. W sierpniu sieje się odporny na zimno nawóz zielony: gorczyca, rzodkiew oleista. A wiosną na to miejsce — groch, bób, fasola: one dodatkowo grunt użyźnią. Od nich zaczyna się płodozmian. A jeżeli ziemia dobra, można sadzić arbuzy i ziemniaki.

Pielęgnujemy grządki tylko płasko cięte, i tylko powierzchownie. Całe lato — mulcz, wiosną i jesienią — nawóz zielony. Problem chwastów zniknął razem z pustą ziemią. Kiedy na grządce jest stale gęsta kultura, mulcz lub gęsty zielony nawóz, chwasty nie mają miejsca kiedy jest wszystko zajęte. Cicho sobie istnieją i nie rozrastając się na masową skalę.

CHOROBY TEŻ ODESZŁY W PRZESZŁOŚĆ.

Zamiatkin wprowadził do swojej praktyki ciekawą technikę — likwidację porannej rosy. Stawia on nad rabatami proste ekrany foliowe. Promienie cieplne odbijają się z powrotem na grządki — rosy nie ma! Tak osłonięte mogą mieć skłonności do chorób: cebula, pomidory, ogórki, ziemniaki.

Mulcz u Zamiatkina — takie same zasady zawartości gleby jak przy zielonym nawozie.

Prawie nie traci czasu i sił na robienie zapasów nawozów organicznych. Grubą warstwę oddzielnie przygotowanego „siana” stosuje się tylko do: stworzenia nowej grządki, zaduszenia chwastów, okrycia sadzonek. A na grządkach cały rok — naturalny, „nawóz zielony z mulczu”.

Technologia jest prosta. W sierpniu pod grabie sieje się jakiś odporny na zimno nawóz zielony i do pierwszych przymrozków kładzie się gęstą zieloną masę. Nie dając jej zawiązać nasion, ścinamy je ostrą łopatą. Wychodzi warstwa siana. Wiosną warstwa będzie trzy razy cieńsza: zagęszczona, częściowo zbutwiała. Torujemy w niej czyste bruzdy i siejemy oraz sadzimy w nich. Rośliny wstały, rozłożyły się — cała ziemia przykryta.

Żyto ozime zazwyczaj nie wymarza i wiosną szybko rośnie. Taki „mulcz” trzeba podciąć poniżej węzła wzrostu, inaczej znów odrośnie.

Inny wariant: zielonego nawozu się nie obcina, sam wymarza, a w kwietniu grządka pokryta jest słomą. Ten efektywny mulcz ochroni od wiatru i przymrozków. Robimy w niej dołki lub tniemy rządki. Później je łamiemy i kładziemy na grządkę.

MULCZOWAĆ MOŻNA DOWOLNYM NAWOZEM ORGANICZNYM, PRZEDE WSZYSTKIM WAŻNE ABY BYŁ.

Doświadczenia pokazały, że pod grubą warstwą mulczu i słomy rosną doskonale ziemniaki. W ostatnich latach Zamiatkin właśnie w ten sposób je hoduje. Rozłożył „nasiona” na grządce, zasypał luźną organiką, w razie potrzeby pomógł w wyjściu kiełkom i zasypał wszystko do końca. W sierpniu podniósł mulcz a pod nim były czyste bulwy bezpośrednio do garnka.

I co charakterystyczne: drutowce, poczwarki chrabąszczy i innych chrząszczy w mulczu nie występują. Najwidoczniej nie ryzykują podnoszenia z ziemi: zbyt wiele tu nie da się im uraczyć. Tak czy inaczej ale od wielu lat wszystkie bulwy pod słomą są czyste i nieuszkodzone. A w zwykłej ziemi jest wiele pogryzionych.

Zasady są proste ściółka organiczna (mulcz). Jesienią okryj ziemię tak szybko, jak to możliwe — niech dłużej żyje i później przemarza. A wiosną, odwrotnie, najpierw zgarnij grubą warstwę mulczu na dróżki: daj ziemi odtajać i nagrzać się.

03-2lb

Nie tylko okrywane są letnie sadzonki aby oswoiły się! Wszystko równo schnie. Zamiatkin zawsze podglądał przyrodę — a tam wszystko zostało już wymyślone. Stopił się śnieg — siejemy facelie. Do momentu pokrycia się dywanem. Robimy dołki i sadzimy. Zacisze, półcień — rozsada jest chroniona. A jeśli grożą przymrozki — lekko obrzucić cienkie tkanki zielonym nawozem. Rozsada rozrosła się i jest ciasno — obcinamy zielony nawóz i kładziemy go jako mulcz.

TERAZ JEST WSZYSTKO JASNE!

Mulcz — pojęcie wielopoziomowe i wieloaspektowe. Mówiąc o ochronie ziemi i kiełkowaniu, trudno znaleźć granicę między warstwą wiórów, martwej darni, suchych łodyg… cedrową kosodrzewiną, krzakami, drzewami. Lasy i stepy to „mulcz” planety. W ściółce leśnej i darni żyją i pełzają stonogi z robakami, a w warstwie lasów, ogrodów i parków — jesteśmy my. Ale wyobraźmy sobie, że wasz ogród i las jest wysiedlony. „W miesiąc ziemia staje się pusta — miesiąc i umiera”, — mówi Zamiatkin.

źródło

źródło 2

Zobacz też:

Zadziwiający ogród Igora Ladowa

Chcesz, to kop

DO POBRANIA:

DOCX

PDF

***

Komentarzy 17 to “20 lat bez łopaty: mądry ogród Zamiatkina”

  1. Sambor Says:

    W kwestii formalnej: rosyjskie słowo „мульча” (które nie zostało przez tłumaczącego przetłumaczone), oznacza „ściółka”. Warto by to słowo przetłumaczyć, bo nikt z czytających polski tekst tego nie rozumie, bo to nie polskie słowo.

    Niezwykle ciekawy artykuł. Jak widać można się wyżywić niezaleznie od kryzysów i przewrotów .. Tylko że u nas to by nie przeszło .. Od razu przyczepiła by sie UE i zabroniła tak uprawiać ziemię, od razu urzędasy znalezliby tysiace paragrafów by tego zabronic.. No i trzeba by mieć wlasną ziemię i niezaleznosć my tego nie mamy bo jestesmy ubezwłasnowolnieni tzw. „cywilizowanym zachodem” ktorym nam wszystkiego nakazuje albo zakazuje…

    • Halina Zawadzka Says:

      Zgadzam się! Należy rozpowszechniać tę metodę.

    • Stan Says:

      Nie rozumiem tej części wypowiedzi cyt;

      „Tylko że u nas to by nie przeszło .. Od razu przyczepiła by sie UE i zabroniła tak uprawiać ziemię, od razu urzędasy znalezliby tysiace paragrafów by tego zabronic.. No i trzeba by mieć wlasną ziemię i niezaleznosć my tego nie mamy bo jestesmy ubezwłasnowolnieni tzw. „cywilizowanym zachodem” ktorym nam wszystkiego nakazuje albo zakazuje…”

      Jeszcze nikt mi nie kazał ani nie zakazał stosowania na działce kompostu w żadnej formie /tu mulcz/ ani żadnych nawozów. Mogę kopać na sztych albo pół sztycha, mogę nie kopać wcale. Mogę sobie założyć łąkę trawiastą na działce albo łąkę kwiatową, zasiać zielony nawóz albo pozostawić odłogiem.
      Nie czuję się ubezwłasnowolniony mimo, że mamy działkę w ROD, która podlega mimo wszystko pewnym zasadom jej prowadzenia.

      • treborok Says:

        Przemyśl jeszcze raz swoje słowa, może zrozumiesz błąd swojego rozumowania. Autorowi chodziło większy format uprawy ,na który , jeśli nie będziesz przestrzegał „zasad”, nie dostaniesz dotacji. To po pierwsze. Po drugie, zobacz sam co się dzieje w uprawach rolniczych oraz hodowli w eurokołchozie. Po trzecie, mam wrażenie, że coś masz do Ruskich (mogę się mylić). Czy chodzi tu bieżącą politykę i nagonkę na Rosję? Jeśli tak to wybrałeś zły adres. Poza tym temat permakultury jest tak naprawdę jedną z paru dróg, które prędzej czy później muszą zostać podjęte jeśli chcemy przeżyć (jako ludzkość). Jak mi to pewien rolnik powiedział, któremu nie przeszkadzało pryskać randapem na zboże, kiedyś ta ziemia (uprawna) zbuntuje się.

  2. henry Says:

    Witam! Dlaczego poranna rosa jest problemem?

    • monika Says:

      przy zbyt szybkim wzroście temperatury rosa zamiast odparować +gotuje+ się na roślince powodując daleko idące szkody . Od dziury wypalonej w liściu poprzez grzyby itd

  3. nana Says:

    To, co dobre na Syberii nie musi się sprawdzić u nas. My mamy nieprzewidywalną pogodę, a tego zmienić się nie da. A więc to nie człowiek może u nas, w Polsce, dyktować co i jak, ale właśnie człowiek musi sie dostosować do warunków.
    U nas co roku jest inaczej – suszej, mokrzej, zimniej, cieplej itd. A więc i wegetacja jest inna. Rozłożenie zielonej ściółki w sytuacji, gdy miesiąc pada deszcz i jest zimno mija się z celem. A więc mogę powiedzieć, że u nas można tylko wypośrodkować i raz ma się dobre zbiory kapusty, innym razem marchewek. Na to się nastawiam i robię zapasy z tego, czego dużo w przewidywaniu, że w przyszłym roku tego właśnie będzie mało. I jak do tej pory mi się sprawdza. To znaczy, zawsze jest w miarę urozmaicone do jedzenia.

    W zeszłym roku jarmuże były jak drzewa, a w tym słabo wzeszły i jest dosłownie kilka roślin. I co? mam batożyć ziemię, że nie daje plonów? A więc stosuję tylko zasadę, że obornik (kurzy, mamy kury) daję na niektóre grządki, tak żeby np. dla marchewki była „drugi rok po oborniku”, w przeciwnym razie z nadmiaru azotu pójdzie w nać i nie będzie korzenia.

    By rozumieć ziemię, trzeba się na niej urodzić z dziada pradziada. Parę dekad mieszkania na wsi to co prawda ogromny wysiłek, ale jeśli potomstwo się na ziemię nie zdecyduje, to wszystko na marne.
    Ziemię trzeba kochać, tak, prosto z serca, takim dobrym uczuciem. Ziemia nie jest żadnym przeciwnikiem dla człowieka i ziemia/gleba nie jest brudna. Brudne są ręce, którymi mieszczuch wymacał siedzenia i uchwyty w tramwaju, ale nie ręce zbrukane ziemią.

    Pan Zamiatkin po prostu ma dobry kontakt z ziemią, a ona odpłaca mu plonami. I ma on szczęście mieszkać w miejscu, w którym nie ma idiotów chorych na cywilizację, nie ma chemitrajlsów, a więc deszcz to woda a nie chemiczna, toksyczna zupa.

    W ludziach w Polsce jest dużo jadu. Tak, jadu nienawiści, złości, chęci zemsty itd. To są energie niszczące, także przyrodę.

    U nas, na naszym siedlisku, jest wiele ptaków śpiewających. Na początku gdy się pojawialiśmy na dworze, to one milkły. Teraz nie zwracają na nas uwagi i śpiewają gdy im ku temu. Po prostu nasza częstotliwość wrosła, stopiła się z tą istniejącą już na tym miejscu, którą te ptaki znały i się jej nie musiały obawiać.

    Matka Ziemia i życie na niej jest bardzo, bardzo piękne. Tylko człowiek okazał się być ropiejącym wrzodem – ani zaleczyć się nie da, ani usunąć. No to jak ma być na Ziemi dobrze?

    „Nowocześni” ludzie wygadują głupoty, jak to należy „walczyć z żywiołami”. Z jakimi żywiołami i dlaczego walczyć?
    Zarówno powodzie jak i wichury to są naturalne zjawiska na Ziemi i żadna walka nic tu nie da.

    Gdyby ludzie to rozumieli i się dostosowali zarówno trybem życia jak i sposobem budowania swoich domów oraz na osiedlenie wybierali właściwe miejsca, to zarówno nawałnice jak i huragany byłyby tylko dynamicznymi widowiskami, obserwowanymi przez ludzi z bezpiecznego miejsca.
    A tak? A tak to ludziki narobiły bałaganu działając wbrew logice i teraz mają problem.
    Ale Matce Ziemi to przecież obojętne. Ona się do ludzi nie dostosuje i czas to zrozumieć.

  4. darek Says:

    Dobry artykuł, pokażę zonie.

  5. wojtek1955 Says:

    Facet się przystosował do wymagań glebowych Syberii nie odwrotnie

  6. slawek Says:

    musicie to obejrzeć

    pozdrawiam

  7. Jolanta Says:

    Ziemię trzeba kochać i masz rację .Jak jeszcze nauczysz się rozmawiać z roślinkami to one się odwdzięczą .wszyscy mówią że Ja tak mam wsadzę kija i rośnie. A marną roślinkę posadzę której nikt nie chce ,i rośnie .Pozdrawiam Jolanda


Dodaj komentarz