Embriony dla przyszłych ludzkich klonów

Do powstania życia konieczne jest połączenie męskich i żeńskich komórek płciowych. Czyżby? A czy można się obejść bez tego? Według The Daily Mail naukowcy z uniwersytetu w Maastricht (Holandia) stworzyli zarodek komórek macierzystych. Bez użycia jaj i plemników.

W swoich eksperymentach naukowcy połączyli w probówce 2 zestawy komórek macierzystych od różnych osobników. Okazuje się, że komórka taka wzrosła i osiągnęła fazę embrionalną nie różniącą się strukturą od zarodków uformowanych w „tradycyjny” sposób. Komórki rozwijały się we wczesnym stadium zarodka przed implantacją do macicy stając się blastocystą, czyli proces różnicowania komórek już się rozpoczął. Co więcej, po wszczepieniu blastocysty do macicy spowodowało to zmiany podobne do tych, które występują na etapie embrionu po trzech i pół dnia.

Oczywiście eksperymenty przeprowadzono nie na ludziach, ale na myszach laboratoryjnych. Ale naukowcy twierdzą, że po zakończeniu prób nowa technologia doprowadzi do powstania organizmów żywych, bez udziału plemników lub jaj w ciągu najbliższych trzech lat. Stworzenie, a nawet „produkcja” takich zarodków otworzy drzwi do nieograniczonej liczby absolutnie identycznych osób, które można  będzie wykorzystać do badań. Niektórzy naukowcy obawiają się tej technologii. Wszakże teoretycznie technologię tą będzie można powtórzyć na ludziach, chociaż zajmie to o wiele więcej czasu. Według prognoz specjalistów zajmie to 15-20 lat. Perspektywa stworzenia całej armii klonów wygląda dość przerażająco.

źródło

źródło2

DO POBRANIA:

DOCX

PDF

***

Komentarzy 8 to “Embriony dla przyszłych ludzkich klonów”

  1. maniek II Says:

    cyt. Stworzenie, a nawet „produkcja” takich zarodków otworzy drzwi do nieograniczonej liczby absolutnie identycznych osób…

    …takie tam „teorie spiskowe”/?/…. http://pressmania.pl/rosje-niszcza-klony-sobowtory-putina/

    …czy aby – przyszłych?…to co jest ujawniane – to funkcjonuje juz od dawna!

    https://treborok.wordpress.com/genetycznie-modyfikowani-zolnierze-w-syrii-to-rzeczywistosc/?preview=true

  2. nana Says:

    Nie ma się czym przejmować. Bóg wiedział, co robi i są zabezpieczenia na wszelkie ewentualności. Zawsze ze szkodą dla tzw. człowieka. Ale skoro ludzie chcą się przekonać, to mają wolną wolę, więc im „wolno”.
    Konsekwencją będzie brak wymiany genów, czyli brak zróżnicowania, jednorodność i jeżeli jeden osobnik z tych „jednakowych” zdechnie, to cała populacja takichż też zdechnie. Nic wielkiego :))))))))))

    Wszyscy jesteśmy JEDNYN, jednym organizmem. W naszym wspólnym interesie jest współpracować, wymieniać się doświadczeniami i WIEDZĄ po to, żebyśmy mogli kolektywnie wchodzić na coraz to wyższy stopień świadomości.

    Konstruowanie pozornie żywych istot w zboczonych laboratoriach nie ma z Ewolucją nic wspólnego, a więc jest w tym Bożym Systemie ciałem obcym i będzie usunięte. Zawsze i bezwzględnie. Normalni ludzie nie muszą sobie tym głowy zaprzątać, bo nie ma czym.

    Wszechświat, dostępny do poznania przez ludzi ludzkim mózgiem jest JEDNOŚCIĄ, CAŁOŚCIA, FRAKTALEM/HOLOGRAMEM, w którym zmiana jednego elementu powoduje zmianę konstrukcji CAŁOŚCI.

    Takie babranie się w wymyślanie robienia myszy z ich komórek macierzystych (można to robić ze wszystkiego, ale z tego tyko na razie potrafią) zemści się na tych frankensztajnach i to boleśnie dla nich.

    Ludzkość jako taka jest oddzielona od tego śmiecia, o ile nie bierze w tym fizycznego czy choćby mentalnego udziału.

    W świadomości kolektywnej mamy zakodowane, by trzymać się drogi wyznaczonej dla człowieka przez Prawa Boże. To wyraźnie oddziela „ziarno od plew” i jest gwarancją przetrwania ludzkości w znanej nam formie.

    Jeżeli ludzie godzą się wykonywać usługi demonom typu robienia myszy z jakichś komórek, to należy pamiętać, że gdy ci demoni włazidupcy tych żywych komórek mieć nie będą, to mogą sobie co najwyżej pogrzebać palcem w tej tam, części tylnej.
    Bariera dla człowieka jest wyraźnie widoczna: człowiek może tylko przekształcać materię z jednej formy w inną formę.

    Ale nie mógł, nie może i nigdy nie będzie mógł zrobić/stworzyć nic żywego – to są Atrybuty Boga i ludzkość powinna być tego świadoma.

    Przekroczenie tych barier to samounicestwienie ludzkości. Dla Boga żadna to różnica. W mitologiach hinduskich są wzmianki o tym, że „w ciele Boga są niezliczone ilości porów, w tych porach wirują niezliczone ilości uniwersów” (pory=jak w ludzkiej skórze, biorąc rzecz obrazowo).

    Bóg to Absolut. To Najwyższe z Najwyższych.
    Człowiek dostał przywilej zbliżania się i zbliżenia do tego Absolutu poszerzając swoją świadomość. Byt materialny człowieka służy/ć /ma/ wyłącznie do działania w zakresie widocznym dla oczu. Skonstruowanych z kolei tak, że tylko niewielki zakres częstotliwości istniejących jako takie, otaczających nas, jest przez nie odbierany i tylko niewielki zakres z tej odebranej częstotliwości jest dekodowany przez mózg ludzki jako obrazy. Wychodzenie poza obszary przeznaczone dla człowieka skutkuje jego obłędem. Nie jest on w stanie właściwie przerobić tych informacji i taki człowiek po prostu staje się obłąkany, niepoczytalny, traci kontakt z rzeczywistością.

    Czyli staje się społecznie nieprzydatny (nie uczestniczy w Ewolucji) i tylko bywa wykorzystywany przez siły demoniczne w ich własnych celach, dla ludzi zawsze szkodliwych.

    Widzimy to dziś na te właśnie własne oczy; wmawiają nam, że jest jakiś postęp, że coś tam ludzkość dobrego wymyśliła, ale tak nie jest, bo jest wręcz przeciwnie: hałdy śmieci, powszechne choroby i to przewlekłe, coraz słabsze płody ludzkie i konieczność podtrzymywania ciąż, bo inaczej to by dzieci się żywe nie rodziły. Jedzenie stało się wrogiem człowieka i człowiek chce jeść, ale nie dostarczać poprzez jedzenie kalorii. Po co więc w ogóle jeść? Ale by zaspokoić te rzekome ludzkie (bo w praktyce demonie) pomysły produkowana jest żywność bezkaloryczna, a ta z kolei powoduje szokowe wyniszczanie ludzkiego organizmu.

    Psute jest wszystko dobre, stworzone przez Boga, wprowadzane jest wszystko złe, niszczące, infekowane ludziom przez siły zła, przez demony. Ludzie nie mają już rozróżnienia, nie rozumieją co jest dobre, a co złe, a nawet, jeżeli jakoś uda im się zrozumieć, to albo nie akceptują dobra albo je z własnej woli odrzucają poddając się władzy demonów.

    Kiedyś ludzie żyli „lata matuzelowe”, czyli długość życia człowieka była nieokreślona istnieniem w formie materialnej. Potem ta długość życia człowieka została skrócona (ponoć w średniowieczu żył człowiek krótko, ale nie dziwota: brud, smród, wojny i rozpusta) i teraz niby to my, w porównaniu ze średniowieczem żyjemy dłużej.

    Ale po co my żyjemy? Czy ktoś się nad tym jeszcze poważnie zastanawia?!?

    Ponoć „neandertale” żyły krótko, ale jeżeli byli oni konieczną ewolucyjnie formą przejściową, by wypracować kolejną fazę rozwoju człowieka, to jaki to może być argument i dla kogo?

    Już od dawna gmerali w ludzkim genomie. I co? Jakoś cisza na ten temat. Nie było chętnych do wyjścia poza wszelkie granice, co? A czy to nie byłby wielki szpan, przejść się po fifts awenju z kreaturją o kilku parach oczu, uszami jak anteny satelitarne i posiadającej na stanie nogi jak pająki? A jednak nie! Czyli jakieś tam mechanizmy regulujące są.

    Nas nie musi to obchodzić, wystarczy, że każdy normalny człowiek będzie trzymał się Bożych Zasad. Wówczas nic mu grozić nie będzie i żył będzie długo i szczęśliwie; tak długo jak na naszej Ukochanej Matce Ziemi są góry, lasy i oceany.
    I tak nam dopomóż Bóg!

    • maniek II Says:

      …masz racje nana – wszystko juz było…

      https://popotopie.blogspot.co.uk/2013/06/zapraszam-do-innego-wymiaru-poprzedniej.html

      spróbuj to wytłumaczyć tym psychopatycznym stworom…

      https://treborok.wordpress.com/tajemnica-tanji-lub-co-ukrywaja-medrcy-syjonu/

      …pedalstwo ma drzwi!…kto ma klucz?…

      • nana Says:

        Maniek II, faktycznie jest dużo ciekawego i sensacyjnego, którym można by się fascynować w nieskończoność. Niektórzy z nas widzą oczami duszy coś więcej w tym wszystkim, ale nie ma jak tego przetransformować by zrozumieć to mózgiem. Może za mało mamy danych na ten temat, a może już czas inny i jesteśmy tak daleko na paraboli życia, że nie możemy zrozumieć naszej własnej przeszłości?

        Może co innego jest dla nas ważne, na przykład nasza rzeczywistość? Ja skłaniam się ku temu po wielu rozważaniach. Dobrze jest wiedzieć, cokolwiek by nie było w przeszłości, ale dla żywych liczy się tylko tu i teraz. Nie wiedząc o przeszłości nic podejmiemy inne decyzje niż mając o niej wiedzę. Która decyzja byłaby lepsza? Jak to zbadać, jeżeli do tego musielibyśmy się niejako rozdwoić i mieć równolegle drugie życie? Jak inaczej moglibyśmy cokolwiek porównać?

        Na ile się daje staram się stać twardo na ziemi i trzymać uznanych przeze mnie faktów.
        Dlatego nie przejmuję się tym, co o sobie sądzą „żydzi” i kto coś tam napisał czy nie napisał.
        Oni niech uważają siebie za wybranych, mnie to nie przeszkadza, a ja uważam ich za to, za co ich uważam.

        Powtarzanie tego, co oni mówią bez zadania sobie trudu określenia (granic?) własnej osobowości/tożsamości jest niebezpieczne. W tę bowiem pustkę wchodzi łatwo wszystko obce, a więc i to, co mówią „żydzi”.

        W przypadku Polaków (innych nacji pewnie też) mamy do czynienia z niewolą emocjonalną. Oni mówią coś nam takiego, o czym wiedzą, że nas to „ruszy” i oni swój cel osiągają, bo nas „rusza”.

        To, co powinniśmy my, Polacy, w sobie wypracować, to WOLNOŚĆ EMOCJONALNA, stabilność emocjonalna niezależnie od tego, co kto o nas czy do nas mówi. Powinniśmy wiedzieć, kim jesteśmy, czego chcemy i panować nad sytuacją przynajmniej tą, bezpośrednio nas dotyczącą.

        Reagowanie na wszystkie bodźce powoduje oderwanie naszej uwagi od spraw ważnych i skierowanie jej na to, co nam ci „żydzi” podsuwają. Im bzdurniejsze, tym mocniej działa. Tak to już jest.
        Jeżeli ktoś nas „obraża” to przecież tego tak naprawdę nie robi. Dopiero gdy zaakceptujemy, że ten ktoś nas obraża, to jesteśmy faktycznie obrażani. Gdy tego nie zaakceptujemy, to mamy do czynienia tylko z czyjąś jakąś tam opinią o nas. Nie musi ona mieć z nami nic wspólnego i z reguły nie ma, bo chodzi w takich przypadkach wyłącznie o wywołanie reakcji.

        Gdy oni np. chcą od nas kasy, to nie reagować, trwać „jak kamień” i przygotować się na to, by postawić na swoim. Każda reakcja nas osłabia, bo nas odsłania i oni mają ułatwione zadanie by nas dopaść tu, gdzie nas „boli” najbardziej. Sami im to pokazujemy tłumacząc, co nas „boli” i w czym oni oskarżają nas niesłusznie. Reagując dajemy im także do zrozumienia, że chcielibyśmy, by oni uznali nasze racje i zmienili swój stosunek do nas. Niejako oddajemy się w ich ręce i uzależniamy od ich działania wobec nas. Ale oni nie po to nas atakują, by nam było lepiej. Oni od początku wiedzą, jak my zareagujemy i gdy na ich „obrazy” reagujemy nerwowo się tłumacząc urażeni to oni mają potwierdzenie, że dobrze nas trafili.
        Nad tym powinniśmy popracować, by nie podchodzić do ważnych spraw emocjonalnie, bo przegramy.

        Zamiast ich zwalczać i nieustannie się nimi zajmować, powinniśmy uwagę naszą skierować na nas, na nasz rozwój, na pracę nad własnym charakterem, nad poszerzeniem własnej świadomości. I gdy uda nam się choć po części coś z tego osiągnąć, to do „starcia” z nimi będziemy mieli całkiem inną pozycję wyjściową niż przedtem. I to się liczy, bo i skutek naszego działania lub jego całkowity brak – często skuteczniejszy niż działanie! – będzie inny, dla nas korzystniejszy.

        Jeżeli „jesteś tym, czym myślisz, że jesteś” to analogicznie można powiedzieć, że „oni są tymi, za których ich uważasz” – ty sam, bo co oni uważają (o sobie/tobie) nie ma dla ciebie praktycznego znaczenia do czasu, aż zaakceptujesz ich zdanie o sobie (czy też tobie) jako własne i o to przecież im chodzi.

    • goodspirit Says:

      nana… Dziękuję że jesteś :-)

      • nana Says:

        goodspirit
        ja również dziękuję Ci za to, że jesteś!

        • goodspirit Says:

          Wyczarowałaś uśmiech na mojej buzi :-) swoją odpowiedzią. Nie spodziewałem się. Dziękuję! Oczyma duszy zobaczyłem coś więcej… Nie wiem jak to ubrać w ludzkie słowa. Zobaczyłem mądrość, głębie, dobro, zrozumienie, przyjaźń… zaangażowanie i inteligencję. Zobaczyłem fajną duszę, i piękne serce. Nie zwykłem podchodzić do kogoś od tak, lecz tym razem to robię, bo oczyma duszy zobaczyłem coś więcej… Kiedyś już, pisałem gdzieś do Ciebie tu, chyba. Dalej, ciężko mi odnaleźć właściwe ludzkie słowa… Może najprościej, chciałbym zaprosić Cię do przyjaźni.. Jestem indygo! Jestem niesamowicie osamotniony w swoim środowisku… Bardzo przepraszam za komentarz nie na temat. Napiszesz do mnie? jajestem80@wp.pl Proszę, wybacz mi śmiałość…

  3. nana Says:

    goodspirit Says:
    13 Maj 2018 o 22:29

    Miło mi. Napisałam parę słów na mail.

    Brzózki mogą rosnąć w grupie, dąb najlepiej rośnie pojedynczo, w samotności. Mamy na działce taki dąb – wielki, piękny i w okolicy nie ma podobnego. Wszystko, co się w pobliżu tego dębu zasieje, albo wygina się w poszukiwaniu dojścia do słońca i jakoś tam rośnie koślawo, albo marnieje po krótkim już czasie.
    Majestat tego dębu jest niesłychany, ale i on gubi liście jesienią a wiosną dostaje nowe.
    Wielki jest i potężny, ale podlega Prawom Natury dokładnie tak samo jak wszystko.
    Esencja mądrości Stwórcy i piękna.


Dodaj komentarz