Autor: A.I. Gonczarenko dr n. med., fizjolog
Tłumaczenie: J. Flakowicz
Nieznane serce
Hindusi przez tysiące lat czczą serce jako przybytek duszy. Angielski lekarz William Harvey, który odkrył krążenie krwi, porównał z sercem: „słońce mikrokosmosu, tak jak Słońce można nazwać sercem świata”. Jednak, wraz z rozwojem wiedzy naukowej, uczeni w Europie przyjęli pogląd włoskiego przyrodnika Borelliego, porównującego funkcję serca do pracy „bezdusznej pompy”. Anatom Bernoulli w Rosji i francuski lekarz Poiseuille, w eksperymentach z krwią zwierząt w szklanych rurkach, sprawdzili prawa hydrodynamiki i dlatego słusznie przenieśli ich oddziaływanie na krążenie krwi, co wzmocniło ideę serca jako pompy hydraulicznej. Fizjolog Iwan Sieczenow ogólnie porównał pracę serca i naczyń krwionośnych do „kanałów ściekowych Petersburga”. Od tego czasu aż do teraz, te utylitarne przekonania znajdują się w podstawowej fizjologii, „Serce składa się z dwóch oddzielnych pomp: serca prawego i lewego. Prawe serce pompuje krew przez płuca, a lewe – poprzez narządy obwodowe „. Krew wpływająca do komór, jest w nich dokładnie mieszana i jednoczesnym skurczem wypycha jednakowe objętości krwi w naczyniowe rozgałęzienia dużego i małego krwioobiegu. Podział ilościowy krwi zależy od średnicy naczyń krwionośnych doprowadzających do narządów i działania w nich praw hydrodynamiki. Tak opisywany jest obecnie, powszechnie akceptowany, akademicki schemat krążenia krwi.
Nie zważając, na wydawałoby się, tak oczywistą funkcję, serce pozostaje najbardziej nieprzewidywalnym i niebezpiecznym dla życia organem. Zmusiło to naukowców z wielu krajów, do podjęcia dodatkowych badań serca, których koszt w latach 70-tych przekroczył koszt lotów astronautów na Księżyc. Serce rozebrano do molekuł, jednakże żadnych nowych odkryć nie dokonano i wtedy, kardiolodzy byli zmuszeni przyznać, że serce jako „urządzenie mechaniczne” można rekonstruować, zamieniać z cudzym lub sztucznym. Najnowszym osiągnięciem w tej dziedzinie była pompa DeBakey-NASA, mogąca obracać się z prędkością 10000 obrotów na minutę i „nieznacznie niszcząc elementy krwi”, oraz przyjęcie przez parlament brytyjski rezolucji w sprawie przeszczepów serc wieprzowych dla ludzi. Na te manipulacje z sercem, w 60-latach wydał indulgencję papież Pius XII, oświadczywszy, że „przeszczepianie serca nie jest sprzeczne z wola boga, a funkcja serca jest czysto mechaniczna”. A papież Paweł VI, upodobnił transplantację serca aktowi „mikroukrzyżowania”. Przeszczepiania serca i jego rekonstrukcje, stały się światową sensacją 20. wieku. Zostawiły w cieniu, zgromadzone przez fizjologów na przestrzeni wieków, fakty hemodynamiki, które są zasadniczo sprzeczne z ogólnie przyjętymi wyobrażeniami na pracę serca, i niegdyś okazały się niezrozumiane, a które nie są uwzględnione w żadnym z podręczników fizjologii.
O tym, że „serce jako pompa nie jest w stanie rozdzielać krwi o różnym składzie na oddzielne strumienie w jednym i tym samym naczyniu” pisał już do Harveya francuski lekarz Riolan. Od tego czasu liczba podobnych pytań zaczęła się mnożyć. Na przykład, pojemność wszystkich naczyń człowieka ma objętość 25-30 litrów, a ilość krwi w ciele 5-6 l. W jaki sposób większa objętość zapełnia się mniejszą? Twierdzi się, że prawe i lewe serce, skracają się synchronicznie, wypychając tę samą objętość krwi. W rzeczywistości, ich rytm i wypychana objętość krwi nie są takie same. W fazie izometrycznego napięcia w różnych miejscach przestrzeni lewej komory ciśnienie, temperatura, stan krwi zawsze jest inny, czego w żadnym wypadku nie może być, jeśli serce jest „pompą hydrauliczną”, w której płyny są równomiernie mieszane i we wszystkich punktach swojej objętości ma takie samo ciśnienie.
W momencie wyrzucania krwi z lewej komory do aorty, zgodnie z prawami hydrodynamiki, ciśnienie tętnicze musi być w niej większe niż w tym samym momencie w tętnicach obwodowych, jednakże wszystko wygląda odwrotnie, a przepływ krwi kieruje się ku większemu ciśnieniu. Z każdego normalnie pracującego serca krew cyklicznie, z jakiegoś powodu, nie wpływa w oddzielne duże tętnice, i na ich arteriogramach rejestruje się „puste skurcze”, chociaż według tej samej hydrodynamiki krew powinna rozdzielać się równomiernie. Jak dotąd, nie są jasne mechanizmy regionalnego krążenia krwi. Istotą ich jest to że, niezależnie od całkowitego ciśnienia krwi w ciele, jej szybkość i ilość przepływającej przez oddzielne naczynie, może nagle zwiększać się lub zmniejszać o dziesiątki razy, podczas gdy w tym samym czasie w sąsiednim narządzie przepływ krwi pozostaje niezmieniony. Na przykład, ilość krwi jaka przepływa przez jedną tętnicę nerkową zwiększa się 14 razy, a w tym samym momencie w drugiej tętnicy nerkowej, o tej samej średnicy, nie ulega zmianie. W klinicystyce jest wiadome, że w stanie zapaści, w którym ciśnienie krwi u pacjenta spada do zera, w tętnicach szyjnych ono pozostaje w normie 120/70 mm Hg. Szczególnie dziwnie, z punktu widzenia praw hydrodynamiki, wygląda funkcjonowanie krążenia żylnego. Kierunek jego ruchu idzie od niskiego w stronę dużo wyższego ciśnienia. Paradoks ten jest znany od setek lat i został nazwany „vis a tegro” (ruch przeciwko grawitacji). Polega on na tym, że u człowieka znajdującego się w pozycji stojącej, na wysokości pępka, powstaje neutralny punkt, w którym ciśnienie krwi jest równe atmosferycznemu lub jest nieco wyższe. Teoretycznie powyżej tego punktu ciśnienie krwi nie powinno rosnąć, ponieważ nad nim, w żyle głównej znajduje się jeszcze 500 ml krwi, ciśnienie krwi w niej osiąga 10mm Hg. Zgodnie z prawami hydrauliki, ta krew nie ma żadnych szans, aby dostać się do serca, ale przepływ krwi, nie zwracając uwagi na arytmetyczne trudności, w każdej sekundzie napełnia prawe serce wymaganą jej ilością. Niejasne jest, dlaczego w kapilarach mięśnia, będącego w spoczynku, w ciągu kilku sekund prędkość przepływu krwi zmienia się o 5 i więcej razy i to pomimo faktu, że kapilary nie mogą samodzielnie się kurczyć ponieważ nie posiadają zakończeń nerwowych a ciśnienie w tętniczkach doprowadzających pozostaje stabilnym. Nielogicznie wygląda też fenomen zwiększania ilości tlenu we krwi w żyłkach po przepłynięciu przez kapilary, kiedy tlen nie powinien w nich zostawać. I wydaje się dość nieprawdopodobnym, selektywny wybór poszczególnych komórek krwi z jednego naczynia i celowe skierowanie ich ruchu w określone odgałęzienia naczyń. Na przykład, stare erytrocyty o dużej średnicy od 16 do 20 mikronów, z całego strumienia krwi w aorcie, wybiórczo skręcają tylko do śledziony, a młode, małe erytrocyty z dużą ilością tlenu i glukozy, a także dlatego że mają wyższą temperaturę, są wysyłane do mózgu. Osocze krwi płynące do ciężarnej macicy, zawiera micele białkowe o rząd wielkości większe niż w sąsiednich tętnicach w tym momencie. W erytrocytach intensywnie pracującej ręki, hemoglobiny i tlenu jest więcej niż w ręce niepracującej.
Te fakty wskazują na to, że w organizmie nie ma żadnego mieszania się elementów krwi, i jest celowa, ukierunkowana dystrybucja jej komórek na oddzielne strumienie, w zależności od potrzeb każdego narządu. Jeśli serce jest tylko „bezduszną pompą”, to w jaki sposób dzieją się te paradoksalne zjawiska? Nie wiedząc tego fizjologowie, w obliczeniach przepływu krwi, uporczywie zalecają stosowanie matematycznego równania Bernoulliego i Poiseuille’a choć ich stosowanie doprowadza do błędu o 1000%. Tak więc, prawa hydrodynamiki, wykryte w szklanych rurkach z płynącą w nich krwią, okazały się nieadekwatne dla całej złożoności zjawisk zachodzących w układzie sercowo-naczyniowym. Ale przy braku innych, do tej pory określają fizyczne wskaźniki hemodynamiki. Ale co ciekawe, kiedy tylko serce jest zastąpione sercem dawcy lub sztucznym albo zostało zrekonstruowane, tj. gdy jest zmuszone do pracy w stałym rytmie mechanicznego robota, wtedy w systemie naczyniowym sprawdzają się działania sił według tych praw, ale w organizmie następuje hemodynamiczny chaos, zmieniający miejscowy, selektywny krwioobieg, doprowadzający do wielokrotnej zakrzepicy naczyń. W centralnym układzie nerwowym, sztuczny krwiobieg uszkadza mózg, powodując encefalopatię, stany depresyjne, zmianę zachowania, niszczy inteligencję, prowadzi do przypadków zaburzenia widzenia, udarów. Stało się jasne, że tak zwane paradoksy, w rzeczywistości są normą w naszym krwioobiegu. W związku z tym, dzieją się w nas jakieś inne, jeszcze nie poznane mechanizmy, które stwarzają problemy dla zakorzenionych poglądów na temat podstaw fizjologii, której fundament miał być kamieniem a okazał się chimerą. Niektórzy fizjologowie próbowali powstrzymać nacisk tych błędnych przekonań, przedstawiając zamiast praw hydrodynamiki takie hipotezy jak: „obwodowe serce tętnicze” , „napięcie naczyniowe”, „wpływ tętniczych wahań pulsu na powrót krwi żylnej”, „odśrodkowej pompy wirowej”, ale ani jedna z nich nie była w stanie wyjaśnić tych zjawisk oraz przedstawić innych mechanizmów pracy serca.
Do zbierania i systematyzowania sprzeczności w fizjologii krążenia, zmusił nas przypadek w eksperymencie modelującym neurogenny zawał serca, ponieważ w nim również natknęliśmy się na paradoksalny fakt. Niezamierzone uszkodzenie tętnicy udowej u małpy spowodowało zawał wierzchołka serca. Autopsja wykazała, że wewnątrz jamy lewej komory nad miejscem zawału utworzył się skrzep a w lewej tętnicy udowej, przed miejscem urazu, znajdowało się, jeden za drugim, sześć takich samych skrzepów krwi. (Gdy wewnątrz sercowe skrzepy krwi dostają się do naczyń krwionośnych, nazywane są zatorami.) Wypchnięte przez serce do aorty, z jakiegoś powodu wszystkie zakrzepy dostały się tylko do tej jednej tętnicy. W innych naczyniach nie było niczego podobnego. To jest to, co wzbudziło zdziwienie. Jak zatory utworzone w jednym miejscu komory serca, znalazły miejsce urazu wśród wszystkich naczyniowych odgałęzień aorty i trafiły dokładnie w cel? Odtwarzanie warunków takiego samego zawału serca, w powtarzanych eksperymentach na różnych zwierzętach i eksperymentalnych urazach innych tętnic, pozwoliło na znalezienie prawidłowości, która polega na tym, że uszkadzane naczynia każdego narządu lub części ciała, muszą powodować patologiczne zmiany tylko w niektórych miejscach, na wewnętrznej powierzchni serca a tworzące się na nich zakrzepy krwi, zawsze docierają do miejsca uszkodzenia tętnicy.
Rzuty tych obszarów na serce u wszystkich zwierząt były tego samego typu, ale ich rozmiary nie były takie same. Na przykład: wewnętrzna powierzchnia wierzchołka lewej komory wiąże się z naczyniami z lewej tylnej kończyny, obszar po prawej stronie i z tyłu wierzchołka serca, z naczyniami prawej tylnej kończyny. Środkowa część komór, w tym przegrody serca, zajmują rzuty (projekcje) związane z naczyniami wątroby, nerek, powierzchnia jego tylnej części odnosi się do naczyń żołądka, śledziony. Powierzchnia znajdująca się powyżej środkowej, zewnętrznej powierzchni lewej komory – naczyniom lewej kończyny przedniej, przednia część, z przejściem do przegrody międzykomorowej – projekcja naczyń płuc, a na powierzchni dna serca jest projekcja mózgu, itd. Tak więc, w organizmie, zaobserwowano zjawisko posiadające cechy związków hemodynamicznych między naczyniowymi strefami narządów albo części ciała, sprzężonych z konkretną projekcją ich miejsc na wewnętrznej powierzchni serca. To nie zależy od działania układu nerwowego, co przejawiało się i po inaktywacji włókien nerwowych. Dalsze badania wykazały, że uraz różnych gałęzi tętnic wieńcowych także powoduje uszkodzenie odpowiednich, związanych z nimi, obwodowych narządów i części ciała. Dlatego też, między naczyniami serca i naczyniami wszystkich narządów istnieje bezpośredni i odwrotny związek (sprzężenie zwrotne – feedback). W przypadku zatrzymania przepływu krwi w tętnicy jednego narządu, obowiązkowo powstaną wylewy w określonych miejscach wszystkich pozostałych narządów. Przede wszystkim, nastąpi to w lokalnym miejscu serca, a po pewnym czasie bezwzględnie przejawi się w sprzężonym z nim odcinku płuc, nadnerczy, tarczycy, mózgu itd. Okazało się, że nasze ciało posiada wbudowane w siebie nawzajem komórki jednych narządów, w błony wewnętrzne naczyń innych narządów. To komórki-przedstawicielstwa albo differony rozmieszczone w rozgałęzieniach naczyniowych narządów w takim porządku, że tworzą rysunek, który przy wystarczająco dużej fantazji, można przyjąć za układ ciała człowieka z mocno zniekształconymi proporcjami. Podobne odwzorowania w mózgu nazywają się homunculusami. Aby nie wymyślać dla serca, wątroby, nerek, płuc i innych narządów nowej terminologii, i my będziemy nazywać je tak samo.
Badania te, doprowadziły nas do wniosku, że oprócz układu sercowo-naczyniowego, limfatycznego i nerwowego, w organizmie funkcjonuje też system końcowego odbicia – odwzorowania (CTO- система терминального отражения). Porównanie immunofluorescencyjnego świecenia komórek – reprezentujących jakiś narząd ciała z komórkami mięśnia sercowego, związanych z tym narządem w odpowiedniej części serca, wykazało ich podobieństwo genetyczne. Oprócz tego, i we fragmentach zatoru, które je łączyły, krew miała identyczną poświatę. Z tego można wywnioskować, że każdy narząd ma swój własny zestaw krwi, z pomocą którego komunikuje się ze swoją genetyczną reprezentacją w błonie wewnętrznej naczyń krwionośnych innych części ciała. Naturalnie powstaje pytanie, jaki mechanizm zapewnia tę niewiarygodnie precyzyjną selekcję poszczególnych komórek krwi oraz ich ukierunkowaną dystrybucję do swoich przedstawicielstw? Jego poszukiwania doprowadziły nas do nieoczekiwanego odkrycia: przepływem krwi, doborem jej składu i kierowaniem do odpowiednich narządów i części ciała, zarządza samo serce. Dlatego, na wewnętrznej powierzchni komór, ma ono specjalne urządzenia – beleczkowate wgłębienia (zatoki, komory) pokryte warstwą błyszczących komórek wsierdzia, pod którym znajdują się specyficzne mięśnie, przez które, na ich dno, wychodzi kilka ujść naczyń Thebesiusa (Thebesiana), wyposażonych w zastawki.
Obwodowo od beleczkowatych komór, rozmieszczone są koliste mięśnie, mogące zmieniać konfigurację wejścia w nie, albo całkowicie je zakrywać. Wymienione anatomiczne i fizjologiczne cechy pozwalają porównać pracę beleczkowatych komór do „mini serc”.

Struktura komory beleczkowatej: a- tętnica wieńcowa, b- tętnica wieńcowa odżywiająca mięsień sercowy, c- tętnica wieńcowa tranzytowa, d- wsierdzie, e- włókna specyficznej muskulatury, f- ujście naczynia Thebesiusa, g- komora Beleczkowata, h- miniserce, i- kulisty soliton erytrocytów w jamie komory serca, j- wrzecionowata forma solitonu w łożysku naczyniowym
W naszych eksperymentach, po wykazaniu sprzężonych wzajemnie „projekcji”, właśnie w nich powstawały zakrzepy. Porcje krwi w mini sercach tworzą się, w dopasowanych do nich tętnicach wieńcowych, w których potoki krwi w fazie skurczu, w tysięczne części sekundy, w momencie zamknięcia światła tych tętnic, skręcają się w skoncentrowane pakiety, wiry solitonowe (*Soliton – jest to objętościowa, lokalna, pulsująca fala, przemieszczająca się w ośrodku o różnym charakterze fizycznym, rozprzestrzeniająca się w niezmiennej formie i prędkości), które są fundamentem (ziarnem) dla ich dalszego wzrostu. W rozkurczu, te solitonowe ziarna poprzez ujścia naczyń Thebesiusa (Thebesiana), wytryskują w przestrzeń komory beleczkowatej, gdzie zawijają wokół siebie strumienie krwi z przedsionków.

Mini serce – komora beleczkowata (przekrój poprzeczny) a- faza rozkurczu mini serca z wytworzeniem solitonów z erytrocytów, b- faza skurczu, kiedy solitony krwi wypychane są do przestrzeni komory serca
Ponieważ każde z tych ziaren, ma swoją właściwą wielkość ładunku elektrycznego i prędkość obrotową, to do nich pędzą erytrocyty, dopasowane z nimi według rezonansu częstotliwości elektromagnetycznej. W rezultacie tworzą się przeróżne, co do jakości i ilości krwi, wiry solitonowe. W fazie napięcia izometrycznego, wewnętrzna średnica lewej komory zwiększa się o 1 – 1,5 cm. Powstające w tym momencie ujemne ciśnienie, zasysa wiry solitonowe z przedsionków do centrum komory, gdzie każdy z nich zajmuje konkretne miejsce w spiralnych kanałach wylotowych. W chwili skurczowego wypychania krwi do aorty, mięsień sercowy skręca (obraca) wszystkie znajdujące się w jego jamie solitony erytrocytów, w jeden spiralny konglomerat. A ponieważ każdy z solitonów, zajmuje konkretne miejsce w kanałach wylotowych lewej komory, to otrzymując swój siłowy impuls i spiralną trajektorię przepływu w aorcie, które naprowadzają go do celu, jakim jest sprzężony z nim narząd.
Sposób zarządzania przepływem strumieni krwi przez przedsionki serca nazwiemy „hemoniką”. Można ją porównać do techniki obliczeniowej, na bazie automatyki strumieniowej, stosowanej w swoim czasie, w kierowaniu lotami rakiet. Ale hemonika jest bardziej doskonała, jako że, w tym samym momencie wraz ze strumieniowym współdziałaniem potoków krwi, dokonuje selekcji erytrocytów według solitonów i każdemu z nich nadaje „adres” – docelowy kierunek.
W jednym mm3 krwi znajduje się 6 000 000 krwinek czerwonych, podczas gdy w 1 cm3 – 6 000 000 000 erytrocytów. Objętość lewej komory wynosi 80 ml, co oznacza, że jest ona wypełniona 480 miliardami czerwonych krwinek. Ponadto, każdy z erytrocytów niesie na sobie co najmniej 5000 jednostek informacyjnych. Mnożąc tę ilość informacji przez liczbę czerwonych krwinek w komorze, okazuje się, że serce w jednej sekundzie przetwarzania 2 000 000 000 000 000 jednostek informacji, wtedy na przeniesienie jej jednej jednostki przypada pół femtosekundy (*Femtosekunda – symbol: fs – to jednostka podwielokrotna (ułamkowa) jednostki czasu – sekundy w układzie SI, równa jednej biliardowej części sekundy 1fs = 10-15 s = 0,000 000 000 000 001 s). Ponieważ erytrocyty, tworzące solitony znajdują się jeden od drugiego w odległości od części milimetra do kilku centymetrów (ta sama fala), to podzieliwszy tę odległość na czas, otrzymamy wielkość prędkości operacji formowania solitonów wewnątrz sercowej hemoniki, zbliżoną do prędkości światła. Dlatego procesy hemoniki serca nie są do tej pory zarejestrowane, można je natomiast policzyć.
Te nadprędkości, tworzą podstawy dla naszego przetrwania. Serce dowiaduje się o jonizującym, elektromagnetycznym, grawitacyjnym i temperaturowym promieniowaniu, zmianie ciśnień i składu środowiska gazowego, na długo przed spostrzeżeniem ich naszymi odczuciami i świadomością i przygotowuje homeostazę do tego oczekiwanego oddziaływania.
W ten sposób, przypadek w eksperymencie, pomógł odkryć działanie nieznanego wcześniej systemu, efektu końcowego odbicia, który za pomocą komórek krwi, poprzez przedsionki, wiąże między sobą wszystkie genetycznie podobne tkanki organizmu i tym samym zabezpiecza genom człowieka w celową i dozowaną informację. Ponieważ z sercem powiązane są wszystkie struktury genetyczne, to niesie ono w sobie odbicie całego genomu i trzyma go pod stałym informacyjnym napięciem. W tym bardzo złożonym systemie nie ma miejsca na prymitywne, średniowieczne wyobrażenia o sercu.
Wydaje się, że dokonane odkrycia, dają prawo do porównania funkcji serca do superkomputera genomu, ale też, w życiu serca dzieją się zdarzenia, których nie wolno odnosić do żadnych osiągnięć naukowo-technicznych. Specjalistom chorób wewnętrznych i anatomopatologom dobrze znane są różnice w ludzkich sercach po śmierci. Jedni umierają z sercem jak nadęta piłka, przepełnionym krwią, podczas gdy serca innych są pozbawione krwi. Badania histologiczne pokazują, że kiedy w zatrzymanym sercu jest nadmiar krwi, to mózg i inne narządy giną, ponieważ są jej pozbawione, gdyż serce zatrzymuje krew w sobie próbując zachować swoje funkcje życiowe. W ciałach ludzi umierających z sercem pozbawionym krwi, nie tylko cała krew znajduje się w chorych narządach, ale także znajdują się tam cząsteczki mięśnia serca, które serce „ofiarowało” dla ratowania tych narządów, a to jest już sferą moralności, a nie przedmiotem badania fizjologii. Historia poznania serca przekonuje nas o dziwnej prawidłowości. W naszej piersi bije takie serce, jak sobie je wyobrażamy: i bezduszne, i wirujące, i jako pompa solitonowa, i superkomputer, i siedziba duszy. Poziom duchowości, intelektu i wiedzy określają , jakie serce chcielibyśmy mieć: mechaniczne, plastikowe, wieprzowe albo swoje – ludzkie, to jak wybór wiary.
Dokonane odkrycie ujawnia nieznane dotąd funkcje serca, co nieuchronnie prowadzi do innego zrozumienia podstaw krążenia krwi.
Nieznane funkcje serca – W ostrych doświadczeniach na zwierzętach, zostało odkryte, nieznane wcześniej, morfologiczne sprzężenie lokalnych obszarów jamy serca z niektórymi narządami i częściami ciała. Powiązania między nimi zapewniają ukierunkowany przepływ krwi. Mechanizm tworzenia się tych przepływów zachodzi w beleczkowatych komorach znajdujących się na wewnętrznej powierzchni komór serca, w fazie rozkurczu, gdy w przestrzenie komór z ujść naczyń Thebesiusa wytryskują strumienie krwi. Tutaj zderzają się one ze strumieniem krwi z przedsionków, powodując ich zwijanie się w erytrocytarne wirowo-solitonowe pakiety. Swoim obrotem rozdzielają wewnętrzną objętość krwi w komorach na oddzielne frakcje. W momencie napięcia izometrycznego, kiedy w jamie serca chwilowo zmniejsza się ciśnienie, beleczkowate komory skracają się i wypychają te solitony krwi do centrum komory, gdzie każdy z nich zajmuje swoje określone miejsce w jego spiralnym kanale. Wytwarzaniem kinetycznego impulsu dla solitonów, dla ich dalszego ruchu w naczyniach ciała, wykonują już zewnętrzne mięśnie serca, ze względu na wpływ na nie sił ponderomotorycznych kawitacji w osoczu krwi. Swoim skróceniem, mięśnie, rozmieszczają solitony wzdłuż osi serca i po kolei wypychają je, do spiralnego kanału w aortę, nadając im obrotowy bieg ruchu. W powstałej kolejności, każdy soliton krwi otrzymuje swój siłowy impuls i wektor ruchu, które adresowo wskazują mu cel, w ujście głównego naczynia odchodzącego od aorty. Tymi naczyniami płyną do skojarzonego z nimi narządu lub części ciała. Beleczkowate komory, są zdolne samoistnie skracać się, rozluźniać i wypychać ze swojej jamy wpływające do niej porcje krwi. Te anatomiczne i funkcjonalne cechy komór beleczkowatych można porównać do „miniserca”. W lewej komorze serca człowieka może być ich więcej niż 100 i wyściełają one większość jej wewnętrznej powierzchni. Każde z nich lokalizuje porcję krwi przeznaczoną tylko dla tego narządu z którym ma ono hemodynamiczną więź (sprzężenie). Na przykład: od podstawy lewej komory solitony krwi płyną do mózgu, od koniuszka serca – do narządów miednicy i do tętnic udowych a miniserca środkowej części przegrody międzykomorowej kierują krew do wewnętrznych organów jamy brzusznej itd. Natomiast, uraz lub oddziaływanie na jakiś peryferyjny narząd bezwzględnie wpływa na morfologię i stan czynnościowy skojarzonego z nim miniserca. Tak więc, w układzie sercowo-naczyniowym działa tak bezpośredni jak i odwrotny, własny związek narządów i części ciała.
Autor: A.I. Gonczarenko
4 stycznia 2014 o 22:12
Bardzo ciekawe, nie mniej link do filmu poniżej, również wart jest uwagi i przetłumaczenia :-)
11 listopada 2018 o 20:02
Nie da się więc ukryć, że prawidłowe funkcjonowanie układu sercowo-naczyniowego ma ogromny wpływ na nasze zdrowie i samopoczucie. Dlatego tak ważne jest dbanie o zdrową zróżnicowaną dietę oraz w miarę możliwości wyeliminowanie złych nawyków. Istnieje też szereg suplementów wzmacniających pracę serca, jak chociażby korzeń tarczycy bajkalskiej z Nanga Magiczny ogród Słyszeliście może o tych ziołach? Jest sporo pozytywnych opinii, ale sama jeszcze nie miałam okazji sprawdzić ich działania.